Z góry ostrzegam, że to najbardziej dupny rozdział w CAŁYM moim życiu.
_________________________
Silnik zgasł, a mimo to wciąż siedziałem w samochodzie. Zupełnie jakbym sam nie wiedział co chcę, a przecież wiem dobrze. W sumie mogę już spokojnie nazywać się współlokatorem Louis'ego, czego chcieć więcej? Choć tak naprawdę w środku bałem się trochę. Co jeśli znów dojdzie do takiej sytuacji? Moje serce i nerwy tego nie wytrzymają i po prostu zgwałcę go. O tak... W sumie to by było gorące... Stop! Hazz, o czym ty myślisz?! Mały zbok!
-Harry, o czym ty myślisz? -odezwał się zdziwiony Louis. O boże, może jeszcze zaczął mi czytać w myślach? No tego już za wiele, niech cię szlak Tomlinson!
-Ja? Ja... Tak tylko...
-Bez urazy, ale może 'tak tylko' pomógłbyś mi z twoimi torbami? Wiesz, nie mam nic do mojego ciała, ale chyba zauważyłeś, że jakoś specjalnie muskularny to ja nie jestem... -posłał mi ciepły uśmiech, a ja naprawdę cieszyłem się, że po tamtej nocy tak przeszliśmy do porządku dziennego i to niczego nie popsuło. Choć miałem lekkie obawy za każdym razem gdy nawet przez przypadek go dotykałem.
Mruknąłem coś w stylu 'mhm' i wysiadłem z samochodu. Louis wyjął już wszystkie torby i walizki w bagażnika, teraz tylko wystarczyło je zanieść na górę. W sumie nie było tego dużo. Jedna duża walizka i jedna mała, do tego dwie torby i plecak. Zarzuciłem plecak na plecy, w jedną rękę wziąłem torbę i małą walizkę, a w drugą tylko torbę. Duża waliza została więc zatargana na górę przez Louis'ego. Marudził też coś, że nie jest aż tak słaby i mógłby zanieść jeszcze jedną torbę, albo chociaż plecak, ale dobrze widziałem jak męczy się z jednym bagażem, a co dopiero z kilkoma. Faktycznie Lou był trochę słaby, ale ja wolałabym to nazywać raczej 'delikatnością', choć nie wiem czy jedno ma coś w spólnego z drugim. On po prostu był trochę... kobiecy. Tommo otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszego, po czym wszedł za mną i kazał zanieść walizki do drugiej sypialni. Spojrzałem za okno, choć nie zobaczyłem wiele, bo już się ściemniło. Było może po 22... to chyba trochę dziwne, że jest ciemno o tej porze, zważywszy na to, że jest lato. Ale cóż... Nie wnikam.
-Może być jajecznica na kolację? -zapytał wchodząc bez pukania do mojego pokoju, gdy się rozpakowywałem.
-Tak, jasne. Jeśli chcesz to ja zaraz skończę i mogę ci pomóc.
-Spokojnie, Hazz. Dam sobie radę, to tylko jajecznica. -zaśmiał się i zniknął.
Skończyłem się szybko rozpakowywać i udałem się do kuchni, gdzie już czekała na mnie gorąca kolacja. Swoją drogą uwielbiam zapach gorącej jajecznicy. Wiem, to dziwne. Usiadłem naprzeciwko niego i uśmiechnąłem się promiennie. Spojrzał na mnie lekko zasmucony i poczułem, że coś jest nie tak.
~
Był taki rozradowany, a ja w środku cały drżałem. Muszę mu to powiedzieć. On zasługuje na prawdę. Przecież prędzej czy później się o tym dowie. Tylko... Tak na samym początku... Co jeśli się wkurzy i wyjedzie do rodziców? Choć z drugiej strony lepiej teraz niż później, gdy już się do niego jeszcze bardziej przyzwyczaję.
-Coś się stało, LouLou? -spytał niepewnie, a ja podskoczyłem. To co... Raz kozie śmierć. It's show time, baby... nie, to źle brzmi.
-Nie... nie. Tylko jest coś co powinieneś wiedzieć.
-Hm? Słucham?
Chwyciłem pusty talerz i podszedłem do zlewu, aby go umyć. Gdy tylko zakręciłem już wodę i odstawiłem naczynie na suszarkę, spojrzałem na niego poważnie. On czuł, że coś jest nie tak.
-Od dziś będziemy współlokatorami, więc masz prawo wiedzieć takie rzeczy o mnie...
-Wow, Lou... Mam się bać?
-Nie... Nie musisz. Pamiętasz, gdy mówiłem ci, że rodzice wyrzucili mnie z domu? -przytaknął, więc kontynuowałem.- Chodzi o to, że... Oni po prostu źle znieśli tą wiadomość, ale mam nadzieje, że ty inaczej zareagujesz... -fakt. Starałem się owijać w bawełnę jak długo mogę, ale on się niecierpliwił.
-Lou, powiedz po prostu o co chodzi.
-Jestem gejem. -walnąłem prosto z mostu, a on tylko zamrugał.
-Och... To nic złego.
Kamień spadł mi z serca, ale było jeszcze coś o czym powinien wiedzieć.
-To nie zupełnie wszystko... Bo ja... Zakochałem się w tobie. -Harry wyraźnie zadrżał.- Ale nie martw się! Nie oczekuje niczego od ciebie. Nie chcę cię do niczego namawiać, ani zmuszać. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i tak może zostać. Po prostu myślę, że masz prawo to wiedzieć...
~
Zamarłem. Czy on właśnie wyznał mi miłość? Ten Louis Tomlinson? Chłopak, którego spokojnie mogę nazwać moim ideałem?
-Mhm... Ok.
Tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić. Przecież nie rzucę mu się na szyję krzycząc 'Och, Lou to wspaniale! Ja też cię kocham i zawsze kochałem!' choć z jednej strony naprawdę chciałem to zrobić. Z drugiej jednak ogarnął mnie wielki strach. Dopiero teraz dotarło do mnie, że jeszcze nigdy nie byłem z nikim tak zupełnie na poważnie. A z Lou tu by było na poważnie i wiem, że nie jestem jeszcze gotowy. Nie wiem czego dokładnie się przestraszyłem, ale teraz po prostu nie byłem w stanie być z nim. Lou posłał mi ciepły uśmiech i oznajmił, że idzie się położyć. Ja też nie siedziałem długo, bo następnego dnia musiałem przecież iść do szkoły.
Rano nie umiałem spojrzeć w oczy Louisowi. Czułem się po prostu głupio, że zachowuje się jak dzieciak i uciekam przed odpowiedzialnością. I przez cały następny tydzień jakoś się od siebie oddaliliśmy. Nie chciałem tego, ale... Tak po prostu było. Nie mogłem na to nic poradzić.
~
W sobotę Harry oznajmił mi, że idzie do klubu, ja jednak nie miałem humoru na oglądanie go lepiącego się do jakichś lasek. Siedziałem w domu przed telewizorem z paczką chusteczek i chipsami. I byłem zbyt zajęty użalaniem się nad sobą, żeby usłyszeć telefon, który dzwonił kilkanaście razy. Wreszcie jednak postanowiłem odebrać, a po drugiej strony przywitał mnie lekko przestraszony głos Liama.
-Hej, wszystko w porządku?
-Tak... Czemu pytasz?
-Gadałem z Harrym... Powiedziałeś mu w końcu...
-Kiedyś musiałem. Jest bardzo zły?
-Mnie pytasz? To ty z nim mieszkasz.
-Nie rozmawiamy ze sobą... Unika mnie...
-Och... Wydaje mi się, że nie jest zły. Jest po prostu... zagubiony i chyba niezbyt wie co ma robić.
Przytaknąłem i usłyszałem dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Szepnąłem jedynie 'o wilku mowa' i rozłączyłem się spoglądając na zegarek. 01.20... Naprawdę? Jeszcze przed chwilą była 21.00... Chłopak chwiejnym krokiem wszedł do pokoju i opadła na kanapę sprawiając, że wszystko zadrżało. Spojrzałem na niego a on jedynie uśmiechnął się i opadł głową na moje kolana. Przeszły mnie ciarki i niezbyt wiedziałem co zrobić, bo przez ostatni tydzień nie tknął mnie nawet palcem. Pogłaskałem go po włosach a on jedynie się uśmiechnął i wstał. Wymamrotał coś na styl 'idę spać' i tyle go było widać.
~~
Rozejrzałem się po pokoju i poczułem, że znów mam te słabsze chwile. Łzy napłynęły mi do oczu i w tym momencie ktoś mnie objął i mocno wtulił w siebie. Odwróciłem się i spokojnie wtuliłem się w klatkę Liama.
-Przepraszam. Naprawdę nie będę ci tu długo wadził.
-Nic nie szkodzi. Nie przeszkadzasz mi tu.
Zawsze to mówił, ale ja i tak wiem, że jestem tu niechcianym gościem. Tylko przeszkadzam jego rodzicom, jemu i Danielle, kiedy ta przychodzi na noc. Muszę wtedy spać w salonie i to na pewno jest trochę upierdliwe dla nich. Puściłem chłopaka i spojrzałem na telefon, ale jak zwykle czekało mnie rozczarowanie. Zayn nie odzywa się... Nawet nie patrzy w moją stronę. A jak jak głupi przepraszam go dziesięć razy dziennie z nadzieją, że może po prostu zapomni.
-Gadałem z nim- wypalił nagle Liam. Spojrzałem na niego pytająco, a on kontynuował.- On chyba... On bierze to tak strasznie poważnie, jakbyście wzięli ślub czy coś, a wy po prostu się ze sobą przespaliście.
-Mówił... Co dokładnie mówił?
-Wiesz... Dla niego po prostu nie możecie być już przyjaciółmi, bo według niego to coś znaczy, a on nie chce więc woli się odizolować. To znaczy ja wiem, że tak nie jest, ale... Dla niego to taka oczywistość.
-Mhm... Przeproś go ode mnie.
-On wie, że przepraszasz. Robisz to za każdym razem gdy go widzisz.
Milczałem. Tak naprawdę z dnia na dzień czułem się coraz gorzej, bo to okropne uczucie widzieć kogoś, przechodzić obok niego i nie móc go nawet dotknąć. Ale Liam martwił się więc wmawiałem mu, że nic mi nie jest. Uśmiechnąłem się dość wymuszenie i opadłem na kanapę. Telefon Liama zaczął wibrować i wiedziałem, że do Zayn. Kiwnąłem głową aby poszedł do niego, bo już nie miałem sił nawet na niego patrzeć.
_________________________
JA WIEM TO JEST DO DUPY, TO JEST KRÓTKIE, TO JEST ZA PÓŹNO.
Przepraszam was bardzo ... Boże, aż wstyd mi to dodawać... -.-
Po prostu teraz przeprowadziłam się i zmieniłam szkołę i mam dość dużo na głowie i zupełnie nie mogę nic wymyślić... I naprawdę postaram się, żeby następny był dłuższy, lepszy i co najważniejsze- żeby był szybciej. Ale jeśli dobrze pójdzie to gdy wszystko ogarnę będzie jakiś suprajs, co wy na to? :D
Aleee prooooosze nie gryźcie, nie jedzcie, nie krzyczcie. :(
~Love u!