! Nowe opowiadanie - KLIK - zapraszam !

piątek, 24 sierpnia 2012

Amare - Rozdział 10

Przeciągnąłem się ospale na łóżku i zauważyłem stojącego już przy oknie Harrego. Był odwrócony plecami do mnie, ale czułem, że czeka nas poważna rozmowa. Powolnie  podniosłem się do pozycji siedzącej, a Hazz drgnął. Chyba sam bał się odwrócić. Wreszcie spojrzał na mnie, a ja myślałem tylko gdzie by się móc schować. Bylem przerażony na myśl o tym, co on może zaraz powiedzieć. Jaki wykład może mi walnąć, jak bardzo wściekły może być. Ale on wyglądał na spokojnego i nawet lekko smutnego. 
-Hej... Louis.
-Hej...
Poprawiłem się na swoim miejscu z nadzieją, że będzie kontynuował. Sam bałem się poruszać ten temat. 
-My... Ja... Wczoraj... Zapomnijmy o tym po prostu. Dobrze?
Z jednej strony cieszyłem się, że tak lekko to przyjął. Z drugiej jednak gdzieś w środku łudziłem się, że może to mu się podobało. Że może coś do mnie poczuł. 
-Jasne. 
Kiwnął głowa, a ja wstałem aby się ubrać. Tak naprawdę miałem ochotę rzucić się teraz na niego, nie ważne jakby na to zareagował. Ale resztkami sił powstrzymałem się, żeby teraz nie popsuć znów wszystkiego. Kiedy już byłem gotowy do normalnego funkcjonowania, Harry wciąż nie ruszał się z miejsca. 
-Um... Hazz, która godzina?
-Jakoś przed pierwszą. Trzeba by zjeść śniadanie, albo raczej już obiad...
-Tak... Nie wiesz może czy reszta coś przygotowuje? 
-Nie ja... Też niedawno wstałem i jeszcze się z nimi nie widziałem. 
-No tak... Wiesz, według mnie oni teraz zdychają na kaca, więc... Raczej sami będziemy musieli o siebie zadbać. To znaczy... Chyba pojadę do jakiegoś fast-fooda, więc jeśli chcesz możesz jechać ze mną. 
-Tak... Jeśli nie masz nic przeciwko. 
Przytaknąłem i wyszedłem z pokoju. W kuchni o dziwo siedział Niall. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego, nawet zmartwiłem się o niego. 
-Hej, Nialler. Jak się czujesz?
-Dupnie.
-Haha. Czyżby kac? Słodko. A co z resztą?
-El i Rose zdychają na kaca, a Lottie się nimi zajmuje. Dan i Liam są za to gdzieś na mieście chyba.
-No tak, nasza dwójka abstynentów. A Zayn?
-On... Wyjechał już.
-Już? Czemu tak szybko?
Wzruszył ramionami, ale ja byłem pewien, że coś przede mną ukrywa. Podszedłem bliżej i kucnąłem obok niego. Spojrzał na mnie pytająco.
-Pokłóciliście się?
-Nie ja... Nieważne. 
-Niall, możesz mi przecież powiedzieć. Co się stało?
-Wczoraj w nocy... Byliśmy strasznie pijani, sam z resztą wiesz. I... Tam były dwa łóżka, ale... Byliśmy naprawdę pijani. Po prostu nagle byliśmy tak blisko. Chcieliśmy... Sam nie wiem czego, ale... Boże, to się działo tak szybko. Po prostu nagle moje ręce... To mu się podobało, więc... On sam zaczął mnie rozbierać, a ja... Byliśmy tak napaleni... Jezu, Lou... On mnie nienawidzi...
-Przeleciałeś Zayna?!- może krzyknąłem trochę za głośno, ale to mi sie nie mieściło w głowie.
-Ja... To nie tak... W sumie to... On mnie przeleciał.
-Czekaj, czekaj. Zayn cię przeleciał? To i tak dobrze, że jeszcze siedzisz na dupie. -parsknąłem śmiechem, choć wiem, że to nie było na miejscu. 
Niall zarumienił się i odwrócił wzrok. Nie musiałem pytać dalej. Domyśliłem się, że rano Zayn wściekł się i dlatego się pokłócili. Zrobiło mi się go trochę żal, bo już od dłuższego czasu czułem, że mulat nie jest mu obojętny. Co prawda on zawsze zaprzeczał, ale ja i tak wiem swoje. Co więcej wszystkie dwuznaczne sytuacje prowokował Zayn, jakby dając mu do zrozumienia, że może na coś liczyć. Tylko on nie był tego świadomy, dla niego to była tylko zabawa. A Niall cierpiał przez to wszystko. Poklepałem go po ramieniu, wstając. 
-Jedziemy coś zjeść z Harrym. Chcesz się z nami zabrać?
-Nie... Przepraszam, nie mam humoru. 
-Ale gnicie tu i zamartwianie się też nie pomoże. No dalej, zbieraj się. Masz pięć minut. 
Odsapnął ciężko i wstał, aby udać się do pokoju. W tym czasie ja znalazłem mój telefon, którego wczoraj nie byłem w stanie znaleźć. W sumie wczoraj nie byłem w stanie czegokolwiek zrobić. Odsapnąłem ciężko i wsunąłem buty zauważając, że Harry stoi już za mną zupełnie gotowy. Miał na sobie beżową bluzkę z napisem, który mówił coś w stylu 'Give me a sign.' i uśmiechnąłem się na samą myśl, że miło byłoby gdyby ten napis był do mnie. Do tego grafitowe spodnie z niskim stanem i trampki. Co jak co, ale Harry umiał się ubrać tak, aby robiło mi się gorąco na samą myśl o nim. To pewnie przez te dekolty, które uwielbiał. Zamyśliłem się na moment wpatrując się w dwa wisiorki, które zawsze nosił. Dopiero po chwili zauważyłem blondyna. Hazz posłał mu zdziwione spojrzenie, a ja uśmiechnąłem się jedynie ciepło do niego. On teraz potrzebował nie myśleć o Zayn'ie, a siedzeniu tu samemu na pewno by mu tego nie ułatwiło. Na pewno to musiało być ciężkie. W końcu to jego najlepszy przyjaciel i domyślam się jak on musi się teraz czuć. Z drugiej strony Zayn to skurwiel. Przecież obaj byli tak samo pijani, więc on nie ma prawa mieć jakichś pretensji do Horana. No i najwidoczniej mu też to nie przeszkadzało, bo przecież to on odgrywał rolę 'faceta'. A nie sądzę, żeby leżał i krzyczał, że Niall ma przestać. Dam sobie rękę uciąć, że sam to zainicjował. A teraz zwala całą winę na blondyna, bo pewnie sam na siebie jest zły, że mu to się to tak podobało. Tylko do cholery... Dlaczego Niall musi przez niego cierpieć?! Przez jego honor i jakieś chore ambicje, bo przecież on 'nie może być gejem'. Sam to kiedyś powiedział, choć zaraz zaczął się tłumaczyć, że on nic nie ma do takich jak ja, ale on sam w sobie taki nie będzie. Pieprzy głupoty i tyle. Może i nie mam pewności, bo faktycznie w relacji jego z Horanem, tylko Horan zdawał się czuć coś więcej. Ale do cholery jasnej... Nie zwalajmy tego, że go przeleciał na fakt, że był pijany. Ludzie po pijaku robią różne głupoty, ale alkohol nie zaburza ich orientacji. Tak myślę... Choć mam prawo się mylić. 
-Lou. Louis, żyjesz? Ziemia do Tomlinsona!
Myślami wróciłem do nich dopiero teraz, gdy jedna z rąk Niall'a spoczęła na moim ramieniu, druga zaś latała mi przed twarzą. Potrząsnąłem głową i udałem się do wyjścia. Na dworze było dość szaro i ponuro, choć podobno cały weekend miało świecić słońce. Powinienem się już chyba nauczyć, że nie wolno ufać prognozie pogody. Coś mi mówiło, że jeszcze dziś się rozpada, o ile nie będzie to nawet burza. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem go, w tym czasie moi towarzysze kłócili się kto ma usiąść z przodu. Naprawdę, to dziecinne. Co to za różnica kto gdzie siedzi? W końcu zdenerwowany Harry wyminął blondyna, ten jednak jakimś cudem znalazł się przy drzwiach szybciej i w efekcie końcowym to on opadł na siedzenie obok mnie. To mnie nawet trochę cieszyło, bo sama obecność loczka mnie peszyła, a im bliżej był tym gorzej się czułem. Co prawda do KFC, bo tam właśnie zdecydowaliśmy się udać, nie było daleko całą jednak podróż przebyliśmy w ciszy. A był to ten rodzaj ciszy, który nazwać można by  'niezręcznym' i strasznie tego nie lubiłem. W restauracji, o ile można to tak nazwać, były może cztery osoby, nie licząc nas. Ja i Niall wybraliśmy stolik, podczas gdy Harry został wysłany do kasy z gotowym już zamówieniem co kto sobie życzy. O dziwo nawet moja porcja była mniejsza od tej Irlandczyka, a przecież to on zwykł jadać najwięcej. Widocznie dół podziałał też na jego apetyt, choć już myślałem, że nic nie jest w stanie tego dokonać.
-Hej, nie przejmuj się tak. Zobaczysz, że jeszcze Zayn sam będzie cię przepraszał. 
-Nie sądzę... 
-Ja to wiem. Wszystko będzie dobrze. 
Chłopak już otwierał buzię, żeby mi odpowiedzieć, gdy przerwał mu dźwięk sms'a. Zerknął na telefon i niemal natychmiast domyśliłem się, że nadawcą był Malik. Im dłużej czytał, tym więcej łez zbierało się w jego oczach. Poczułem, że coś jest nie tak, więc natychmiast zmieniłem miejsce, żeby być bliżej niego. Objąłem go ramieniem chcąc jakoś go wesprzeć, on jedynie położył głowę na moim ramieniu podając mi telefon, bym sam przeczytał. 'Twoje rzeczy są już spakowane i gotowe, żebyś je zabrał. Nie obchodzi mnie dokąd pójdziesz, ale nie chce cię widzieć na oczy. Klucz zostaw pod wycieraczką, gdy przyjedziesz po torby. Nie martw się, mnie nie będzie do wieczora.' Aż mi dech zaparło. Jak on mógł mieć taki tupet? Przecież to było ICH mieszkanie, nie tylko mulata! On nie miał prawa wyrzucić blondyna. Poczułem jak moje ramię robi się mokre i dokładnie w tym momencie naprzeciwko nas usiadł Harry z załadowaną tacką. Zmierzył nas wzrokiem, bo zapewne czuł się w tym wszystkim zagubiony. W końcu nie codziennie twój kumpel ryczy w ramię drugiego, tak bez powodu. A dla niego tak właśnie to wyglądało. I pewnie powinienem mu to wytłumaczyć, ale to nie był dobry moment. Pokiwałem więc jedynie głową by o nic nie pytał, a on na szczęście zrozumiał. Zabrał się za wykładanie jedzenia, a Niall w tym czasie postarał się jakoś wrócić do normalnego stanu.
-Wziąłem wam kubełek dla dwóch, bo na jedno wychodzi, a ten był tańszy i dorzucali duże cole. 
-Jasne. A te sosy?
-Mówiłem, że ma być bez, ale i tak dorzucili... 
-Mhm.
Zjedliśmy w ciszy, choć co jakiś czas starałem się rozbawić Irlandczyka. Nawet czasem mi się udawało, choć zazwyczaj śmiał się wyłącznie z grzeczności. Do domu pojechaliśmy po około dwóch/ trzech godzinach. Było może krótko przed 15. Jak się okazało Liam z Danielle wrócili do Londynu, gdyż Dan miała jutro rano jakiś casting i chciała się jeszcze trochę przygotować. My też niedługo powinniśmy się zbierać, bo przecież jutro chłopacy na rano do szkoły, a ja do pracy. Trzeba jeszcze zabrać resztę bagażów Harrego i on też musi mieć trochę czasu na rozpakowanie się i takie rzeczy. 
______________________________________
Wiem, wiem. Może się wydawać krótkie przez te dialogi, choć wydaje mi się, że nie ma ich jakoś specjalnie dużo. Po za tym... Tak, wprowadzam element Zialla, który przyznaję, że z początku był nieplanowany. Taki tam spontan ;D
Ach i jeszcze mała prośba.
Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach lub one-shotach to proszę żeby zostawił mi info o tym pod tym postem. Możecie w nim zamieścić waszego twittera, numer gg, e-maila, skajpaja - cokolwiek chcecie. Po prostu nie chcę żeby potem ktoś miał pretensje, że nie jest informowany, a wolałby być. Nie będę tworzyć specjalnej zakładki po to, ani nic w tym stylu, bo wygląda na to, że i tak nie byłoby dużo chętnych (o ile wgl jacyś będą). 
~Love u.!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Violence cz.1

Rozejrzałem się po pokoju zdając sobie sprawę z tego, że oprócz mnie wszyscy już śpią. Och, czy tylko mnie podobał się 'Armagedon'? Rozumiem, że za piątym razem zakończenie staje się trochę oczywiste, ale to i tak jest wzroszający film! Spojrzałem na moje ramie, na którym coś ciężkiego chrapało. Mój wzrok napotkał potarganą burzę loków. Styles znowu zasnął wtulony we mnie. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Jego czułość sprawiała mi radość i w sumie nigdy nie miałem jej dość. Choć każdy milszy gest z jego strony był bardziej przyjacielski niż... niż taki jakbym chciał, aby był. Odetchnąłem ciężko bujając nim, aby się obudził. Posłał mi jedynie przyjazne spojrzenie po czym chciał coś powiedzieć, ale pędem udałem się do swojego pokoju. Właściwie to o mojej orientacji wiedziałem już od dawna. Na długo przed One Direction. Bałem się jednak powiedzieć o tym chłopakom. Szczególnie Harremu, który od samego początku nie był mi obojętny. Starałem się jakoś z tym kryć, umawiając się nawet z Eleanor. To wszystko jednak poszło na marnę. Nie umiałem udawać, że go nie kocham. Przebrałem się w piżamę i niemal natychmiast zasnąłem. Każdy kolejny dzień mijał tak samo. Wstawałem rano jako pierwszy, Harry jako ostatni. Gotował obiad, czasami mu pomagałem. Mogłem wtedy trochę się z nim powygłupiać i 'pomigdalić'. Naprawdę kocham gdy mogę czochrać jego włosy, a on w zamian łaskocze mnie do łez. I mogę bezkarnie przytulać go, wciągając zapach jego intensywnych perfum aż nie spowodują u mnie zawrotów głowy. A wtedy spokojnie patrze jak Styles w samych bokserkach skacze przy kuchence, na której przez nasze zabawy właśnie przypala się obiad. Śmieję się z niego i jego 'talentu' kulinarnego, a on posyła mi groźne spojrzenie mówiące 'get out of my kitchen!'. Taki schemat powtarzamy po kilka razy w tygodniu. Jakoś jeszcze się nam nie znudził. 
Rano obudziłem się jak zwykle wcześnie. Harry miał pojechać do rodziny, Zayn i Niall chcieli spędzić ten dzień nad morzem, cała trójka wyjechała więc o świcie. Liam był z kolei od wczoraj u Danielle, zostałem więc zupełnie sam. Włączyłem laptopa i coś mnie pokusiło, aby po raz któryś z kolei zacząć oglądać zdjęcia Larrego Stylinsona. Cieszyło mnie to, że wyglądaliśmy na nich na naprawdę zakochanych. Chociaż wiem, że Harry nic do mnie nie czuje. Jednak zawsze można sobie robić nadzieję, prawda? Zjeżdżając w dół spostrzegłem narysowanego gifa przedstawiającego nas w... BARDZO jednoznacznej sytuacji. Nie owijajmy w bawełnę- pieprzyliśmy się. I to było takie... gorące. Poczułem nagły ucisk w brzuchu. Loczek podobał mi się jako chłopak i nie powiem, że jako zdrowego mężczyznę, nie interesują mnie taki rzeczy. Oczywiście, że mnie interesują! To jest po prostu szczyt moich marzeń... Upojna noc z Harrym... Niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Śniło mi się to wiele razy i rano miałem przez to niemałe problemy. Chciałem wymazać ten widok z głowy, ale mój kolega w spodniach miał inne plany. Zupełnie inne. Właściwie... Wiem o tym, że jestem gejem od bardzo dawna. Miałem już kilku partnerów i oczywistym jest, że uprawialiśmy seks. Powiem szczerze, że dawno tego nie robiłem i trochę mi tego brakuje. Och dobra, walne prosto z mostu. Korciło mnie, żeby włączyć sobie jakieś gejowskie porno. Nie, żebym to robił. Chodziło właśnie o to, że nigdy tego nie robiłem! Nigdy nie widziałem nawet jednego... I to mnie strasznie ciekawiło. Naprawdę wystarczyło parę sekund by moja przeglądarka znalazła tysiące stron z takimi filmami. Pierwsza lepsza. Nie zwróciłem nawet uwagi na jej nazwę. Po prostu kliknąłem pierwszy link, a następnie kółeczko z napisem 'Play', przy jednym z okien. O mamo... To było gorące! Już chciałem zjechać dłonią pod pościel, gdy ktoś trzasnął drzwiami od mojego pokoju. Czekaj, czekaj. Przecież wszyscy wyjechali! Odwróciłem się natychmiast w tamtą stronę, zamykając odruchowo laptopa. Jedyne co przyszło mi na myśl to 'Kurwa, no nie!'. W moich drzwiach stał uśmiechnięty Harry. Poczułem jak się rumienie, chociaż on chyba nie widział co robiłem. Dzięki bogu. Podszedł bliżej i usiadł obok mnie. 
-Hej Lou, nie pojechałem jednak. Może spędzimy ten dzień razem? Ej, właśnie! Widziałeś gdzieś mojego nowego iPhona? Wkurzę się, jeśli Niall mi go zakosił! Skoro masz włączonego lapka, to mogę skorzystać?- Jego głos był jakiś radosny i w ogóle miły. A ja w myślach karciłem się, że nie wyłączyłem tej piekielnej strony z pornosami. I co jeśli on je zobaczy, gdy tylko otworzę laptopa? 
-Hm... No znaczy... Tak, jasne... To znaczy... Tylko skończę pisać, a ty może... Och, śniadanie! Zrób mi może w tym czasie śniadanie, dobrze? Proszę- Uśmiechnąłem sie błagalnie, aby się zgodził. Ale on mnie zagiął sprawiając, że moje serce stanęło w miejscu.
-Już je zrobiłem. Czeka na ciebie na dole. Idź zjeść, dokończysz później. No już, dawaj tego laptopa.
Wyrwał mi z rąk laptopa, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię. ON NIE MOŻE TEGO ZOBACZYĆ!
-Harry, poczekaj!
Za późno. Widział. Otworzył laptopa i niemal natychmiast włączyło mu się moje gejowskie porno. Ja pierdolę. Gdybyście widzieli jego wręcz przerażoną minę... Spuściłem wzrok, a Harry wstał rzucając laptopa na łóżko.
-Co to?
-Ja... Harry, wyjaśnie ci to.
-Co to kurwa jest?! Lou! Jezy chryste... Lou, od kiedy jesteś pedałem?!- zabolało. Poczułem jakby moje serce eksplodowało na dzwięk obrazy rzuconej przez niego w moją stronę. 
-Harry, ja chciałem ci powiedzieć, ale...
-Ale co?! Lou, jako twój przyjaciel chyba mam prawo wiedzieć takie rzeczy! Kurwa, Lou! Jak mogłeś ukrywać przede mną coś takiego! W dodatku... Boże. Od jak dawna ty o tym wiesz?
-Od... Bardzo, bardzo dawna. I chyba... Wiem, że to nie odpowiedni moment, ale... Powinienem ci o tym powiedzieć, bo... Ja po prostu... Myślę, że masz prawo wiedzieć takie rzeczy... Zakochałem się w tobie i...
-Że co, kurwa?! To są jakieś pierdolone żarty?! Żartujesz, prawda?! Boże, Lou... Powiedz, że żartujesz!
Milczałem. Widziałem to obrzydzenie w jego oczach. Tak cholernie się tego bałem. Zauważyłem jak wybiega z mojego pokoju i udałem się za nim. Pakował walizkę... Błagam, nie...
-Harry, co ty robisz?
-Nie widać?! Wyjeżdżam.
-Ale... Harry, ja...
-Nie obchodzi mnie to! Lou, nie wierze, że okłamywałeś mnie przez tak długi czas! To jest obrzydliwe! W dodatku... Boże, Lou! Jesteś moim przyjacielem! Jak to kurwa, zakochałeś się we mnie?! Pojebało cię?! Z resztą... Nic nie mów. Lepiej nic już nie mów. 
Miałem ochotę umrzeć. Wszystko szło tak pięknie, aż tu nagle... Wszystko przez to, że zachciało mi się jednego, głupiego pornosa. Nie wierzę, że to wszystko właśnie rozpada się, przez coś takiego... Chwyciłem ramię Harrego, ale on natychmiast mnie odtrącił. No tak, mogłem się tego spodziewać. W końcu... Brzydzi się mnie. Bądźmy szczerzy, widzę jak na mnie patrzy. Jakby na samą myśl o mnie, robiło mu się niedobrze. Wyszedł trzaskając drzwiami, a ja nawet nie umiałem go zatrzymać. Ale co teraz? Co z naszą przyjaźnią? Co z zespołem? Co... Wszystko spieprzyłem. 
Następne dni niczym się od siebie nie różniły. Harrego nie było już dwa tygodnie. Nie odpisywał na sms'y, nie odbierał ode mnie telefonów. Nic, zero kontaktu. Przez te dwa tygodnie przy życiu podtrzymywała mnie tylko jedna osoba. Liam Payne. Mój bliski przyjaciel i jedyna osoba, która po incydencie z Harrym dowiedziała się, że jestem homo. Reszta wciąż nie byłą tego świadoma i może to i lepiej. Liam wiele razy powtarzał mi, że Harry musi to sobie przemyśleć. Że to dla niego ciężkie i mam dać mu czas... Ale gdy kolejne  dni mijały, a on wciąż nie wracał... Chyba nawet Liam wiedział, co to oznacza. Przestał mnie okłamywać i znalazł nowy sposób pocieszania mojego wiecznie płaczącego, małego serduszka. Tysiące razy słyszałem, że na mnie nie zasługuje. Że mam dać sobie spokój i żyć dalej. 'Świat nie kończy się przecież na Stylesie' rzucił mi pewnego piątkowego wieczoru sprawiając, że szczerze się uśmiechnąłem. Miał rację. Dzień później w zupełnie dobrym humorze wygłupiałem się z nim przy śniadaniu. Zabrałem mu jego ulubiony kubek wiedząc, jak wielki ma do niego sentyment. Chcąc go odzyskać, Payne objął mnie w pasie od tyłu napierając na mnie i sięgając ręką po kubek, którego uparcie nie chciałem mu oddać. Takie tam, głupie przekomarzanie się. Trochę dziecinne, ale wciąż zabawne. Jakby na złość w tym momencie do kuchni wparował Harry z walizką w ręce, a ja odskoczyłem od Liama jak oparzony. Myślę, że loczek poczuł się trochę... nieswojo, widząc nas w takiej sytuacji. Uciekł gdzieś wzrokiem i przygryzł dolną wargę. Wyglądał niesamowicie seksownie, a w dodatku ja tak dawno go nie widziałem... Nie wiem jakim cudem powstrzymałem się od rzucenia się na niego. Tęskniłem za nim i naprawdę cieszyła mnie myśl, że wreszcie wrócił i może nawet wybaczył mi... Na odwzajemnienie miłości nawet nie liczyłem. To było niemożliwe.
-Hej... - głos mu drżał. To było takie słodkie. 
-H-Hej. 
-Lou, ja... Przez te dwa tygodnie dużo myślałem.- spojrzał znacząco na Liama dając mu do zrozumienia, że nie jest nam już potrzebny. Payne uśmiechnął się jedynie i posłał mi krzepiące spojrzenie, po czym wyszedł zostawiając nas samych. Przez moment zapadła niezręczna cisza, którą przerwa dopiero chropowaty głos Harrego.- Doszedłem do wniosku, że... To co zrobiłem... Moja reakcja... To było złe. Przepraszam. Mam nadzieje, że zrozumiesz... Nie mam ci za złe, że jesteś... inny. Po prostu jest mi przykro, że nie ufasz mi. Naprawę myślałeś, że odrzucę cię przez coś takiego?
Kiwnąłem przytakująco głową. Czułem się jak... Jak podczas pierwszej randki, kiedy niezbyt wiesz co powinieneś zrobić, żeby niczego nie popsuć. A jego zielone oczy wierciły mi dziurę w brzuchu, jakby czekając aż dam mu rozgrzeszenie. Ale przecież kochałem go. Jak mógłbym mu nie wybaczyć? 
-Nie ma sprawy... I masz rację, przepraszam. Powinienem ci o tym powiedzieć, ale... Bałem się. 
Chłopak uśmiechnął się ciepło i poszedł do sypialni się rozpakować. Resztę dnia siedziałem w salonie z Liamem, Harry zaś nie wiadomo co robił w swoim pokoju. Zdziwił mnie też pukając do moich drzwi kiedy już kładłem się spać. Otworzyłem oczywiście i poczułem się trochę nieswojo widząc go w samych bokserkach. Boże, czy on musi być taki seksowny? Usiadł koło mnie na łóżku i siedział cicho, chyba niezbyt wiedząc co powiedzieć.
-Wiesz, Lou... Naprawdę dużo myślałem podczas tych dwóch tygodni... - milczałem czekając aż będzie kontynuował. - I wiesz... Doszedłem do wniosku... Jeśli wciąż chcesz to... Ja też... To znaczy... Chciałbym spróbować. 
Właśnie sprawił, że setki tysięcy motyli w moim brzuchu zamarło wraz z moim sercem. Czy on naprawdę właśnie powiedział to, co myślałem, że powiedział? Nie przesłyszałem się? Może źle zrozumiałem? Przecież... On nie jest gejem. Spojrzałem na niego pytająco, ale chłopak uciekał wzrokiem.
-Co masz na myśli? 
-Ja... No wiesz... Mam na myśli, że... Lou, nie każ mi tego mówić. To ciężkie...
Zarumienił się i widziałem to bardzo dobrze. Uśmiech niemal natychmiast zagościł na mojej twarzy. Choć wciąż to było dla mnie nierealne. Może on po prostu żartował? Albo jednak miał coś innego na myśli... Chwyciłem delikatnie jego rękę i poczułem jak jedynie zaciska uścisk bardziej. Leżeliśmy tak w ciszy chyba z pół godziny. Nie mówiliśmy nic, po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością. Mógłbym trwać w tym stanie w nieskończoność. Ciszę przerwał dopiero jego cichy, zachrypnięty i niezwykle niepewny głos.
-Lou... Czy ty... Byłeś kiedyś z chłopakiem? - zdziwił mnie tym pytaniem, ale należy mu się szczerość. Wiem, że ja będę jego pierwszym, a on niestety moim... chyba siódmym. 
-Właściwie tak... było ich... kilku. 
-To znaczy... ilu?
-Kilku... Po prostu kilku. - nie chciałem dokładnie wyliczać, ilu ich miałem. Żaden nie był zresztą dobrym wspomnieniem... Było dwóch, z którymi rozstałem się w przyjaźni, ale reszta... to po prostu nieszczęśliwa miłość i zbyt dużo cierpienia. 
Przez dłuższy czas znów zapadła cisza, ale czułem, że Harry chciał o coś zapytać. Tylko chyba niezbyt wiedział czy powinien, a jeśli już to jak. Odezwał się wreszcie wprawiając mnie w osłupienie pytaniem, które zadał.
-Sypiałeś z nimi? - wyrzucił jednym tchem, ale poczułem jak głos mu drży. Bał się odpowiedzi. Nie chciałem mu mówić, że tak. Mogłoby go to obrzydzić lub zniechęcić. Ale nie chciałem też go okłamywać. To na pewno by nie pomogło.
-Kilka razy... -starałem się odpowiadać zdawkowo. Nie dokładnie, bo sam nie umiałem.
-Ile?
-Dużo. - sam dokładnie nie wiedziałem. Takich rzeczy się nie liczy. No bo kto normalny robi coś w stylu 'a z tym spałem co drugi tydzień, to w sumie tyle... a z tym tyle... no to w sumie tyle... plus jeszcze jakieś imprezy to tyle...' nie, nie. Nie liczyłem tego.
Znów odpowiedziała mi cisza. Przestraszył się? Ale jeśli już to czego? Nie oczekuje tego od niego. Jeśli nie chce, nie musimy się kochać. Z rozmyśleń wyrwał mnie jego jeszcze cichszy głos niż wcześniej. Ledwo słyszałem co mówi.
-Chcesz... zrobić to ze mną? -zaniemówiłem na moment.
-C-co? -zapytałem nie wierząc, że naprawdę to powiedział.
-Pytam czy chcesz się ze mną pieprzyć. -wypowiedział to teraz tak gładko i łatwo... Zupełnie jakby pytał o godzinę. 
-O-oczywiście, że tak. To znaczy... Jeśli ty chcesz. Jeśli nie to ja nie będę cię do tego zmuszał. -czułem jakąś dziwną ekscytację, gdy po sekundzie siedział na wysokości moich bioder i uważnie wpatrywał się we mnie. Otworzyłem buzie by coś powiedzieć, ale przerwał mi on. A właściwie jego usta, które zaczęły składać na moich subtelne pocałunki. Oplotłem go jednym ramieniem, drugą rękę zaś wplątując w jego włosy. Czułem ten przyjemny ból w podbrzuszu i to było niesamowicie podniecające. Jeszcze dziś z rana byłem pewien, że Harry mnie nienawidzi, a teraz siedział na mnie całując się ze mną. I to jak całując! Wypiąłem biodra ku górze czując jak jego twarde krocze ociera się o moje. Moje ręce automatycznie powędrowały pod jego koszulką dokładnie badając każdy milimetr jego pleców. Oderwał się ode mnie na moment i spojrzał głęboko w oczy. 
-Zróbmy to.
Nie potrzebowałem nic mówić, po prostu odwróciłem go na plecy tak, że teraz to ja dominowałem. Wolałem by tak było, bo czułem jak chłopak wszystko co robił, robił niepewnie. To pewnie dlatego, że nie był zbyt doświadczony w relacjach mężczyzna-mężczyzna. 
____________________
Taka tam pierwsza cześć Violence. Mam nadzieje ze przypadnie wam do gustu :3 
~Love u !