! Nowe opowiadanie - KLIK - zapraszam !

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Amare 15

Przekręciłem się na bok i poczułem jak coś krępuje moje ruchy. W pewnym momencie przestraszyłem się, ale do moich nozdrzy doleciał dość mocny, intensywny zapach, który znałem. Uchyliłem lekko jedno oko i zaparłem. Czy naprawdę właśnie leżałem w ramionach Zayna? Poważnie? Ale... Zerknąłem dla upewnienia pod kołdrę i tak, mieliśmy na sobie bieliznę, więc nie doszło do niczego więcej. Odsapnąłem z ulgą. Dopiero co się pogodziliśmy, nie mogłem dopuścić by znów to zepsuć. Nie chciałem znów być daleko od niego. Nie przeżyłbym to w momencie, gdy już było tak dobrze. Spojrzałem na wciąż śpiącego Mulata, który teraz pochrapywał cicho. To było naprawdę urocze i natychmiast przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Gdy tańczyliśmy na środku ulicy, jakby nigdy nic. I to był najwspanialszy taniec, lepszy od wszystkich poprzednich. Później jakby nigdy nic wróciliśmy do naszego byłego-wspólnego mieszkania, śmiejąc się i nie myśląc o niczym. Po prostu byliśmy szczęśliwi, bez względu na wszystko. Nie było żadnych podtekstów, zachowywaliśmy się po przyjacielsku. Może trochę bliżej, ale wciąż nie jak para, albo zakochani. Zarumieniłem się. Miło byłoby zachowywać się jak dwójka zakochanych nastolatków, tylko ja i Zayn, i cały świat daleko za nami. Odchrząknąłem, a on poruszył się obok mnie, trochę mocniej zaciskając swoje ręce wokół mnie. Spojrzałem na niego, a on powoli otworzył oczy i wyglądał na lekko zaskoczonego. Nie, on wyglądał na bardzo zaskoczonego, a moje serce stanęło. A jeśli znowu coś popsułem? Jeśli uwierzy, że znów się przespaliśmy, jeśli znów nie będzie chciał ze mną rozmawiać? W tym momencie chciałem stamtąd wybiec, uciec daleko. Żeby tylko on znów nie krzyczał, żeby nie wyzywał tak jak ostatnim razem. Nie chciałem znów słyszeć tej wiązanki w moim kierunku, która padła już raz z jego ust. Patrzył na mnie przez moment zszokowany, po czym po prostu zmrużył oczy i jego głowa znów opadła na poduszkę. Czekałem aż zacznie krzyczeć. Czekałem, aż zacznie mnie wyzywać, ale on po prostu leżał z zamkniętymi oczami, myśląc nie wiadomo o czym i nawet nie poluzował uścisku.
-Dzień dobry. -szepnąłem niepewnie, nie wiedząc czy aby na pewno powinienem się odzywać. 
-Która godzina? -spytał w odpowiedzi, jakby nigdy nic. Spojrzałem na zegarek.
-Dziewiąta. 
Mruknął i spojrzał na mnie znów. Przechodziły mnie ciarki, gdy jego czekoladowe oczy błądziły po niezakrytych częściach mojego ciała. Trochę jakby mnie mierzył, choć bardziej wyglądało to na zwyczajne sprawdzanie w jakim stanie jest moje ciało. Po chwili zerwał się z łóżka i powolnym krokiem zaczął zmierzać ku drzwiom. 
-Dokąd idziesz? -bałem się, zadając to pytanie. Nie chciałem się narzucać, ani nic... Ale bałem się, że jest zły. Nie chciałem tego.
-Zrobić śniadanie, chudzielcu. Masz pięć minut, a potem widzę cię w kuchni. -odparł najzwyczajniej w świecie i znikł za drzwiami. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Wreszcie się dogadaliśmy i nawet dostanę śniadanie. Może nie do łóżka, ale dostanę śniadanie. Wstałem czym prędzej i zdałem sobie sprawę z tego, że nie ma tu już moich ciuchów. Wsunąłem na siebie spodnie i stałem tak na środku pokoju nie wiedząc co zrobić. Nie mogę tak po prostu wziąć jego koszulki, a moja jest naprawdę, naprawdę nieświeża. Wczoraj byłem tak zestresowany, że pociłem się jak nigdy. W samych spodniach udałem się do kuchni, gdzie Zayn zaparzał właśnie kawę. Usiadłem po cichu na moim starym miejscu i obserwowałem, jak Mulat podsuwa mi pod nos talerz zapełniony tostami. 
-Masz to zjeść, albo masz przejebane. Wszystko ma zniknąć. -oznajmił poważnym tonem i wyszedł z kuchni. Odsapnąłem ciężko, bo nigdy nie dam rady zjeść aż tyle. Kiedyś to nie byłby problem, ale teraz mój żołądek był przepełniony po dwóch tostach. Mimo to wciskałem w siebie kolejne, z czasem czując jak aż zaczyna mi się cofać. Byłem przepełniony i na sam widok jedzenia robiło mi się niedobrze. Ale Zayn wścieknie się, jeśli tego nie zjem. Dlatego wcisnąłem kolejny kawałek do ust i z trudem wszystko przełknąłem. Z obrzydzeniem obracałem ostatniego tosta w ręku, gdy coś zasłoniło mi widok, opadając na moją głowę. Chwyciłem kawałek materiału i spojrzałem pytająco na Zayna, który stał teraz koło mnie. 
-To coś ludzie nazywają bluzką. Masz ją założyć przez głowę, żeby nie było ci zimno. Każdy ziemianin tak robi. -oznajmił, a ja zaśmiałem się cicho, bo jego ton był zupełnie poważny. Po chwili przypomniałem sobie o kawałku jedzenia, który trzymałem w drugiej dłoni i znów spojrzałem na Mulata, tym razem ze skruchą.
-Już nie mogę. -wybełkotałem, a on jedynie zmierzył tosta i nawet nie zauważyłem kiedy, jego usta porwały go z mojej ręki. 
-Ubieraj się, zaraz wychodzimy. -poinformował mnie po chwili, gdy już zjadł resztkę mojego śniadania. Spojrzałem na niego pytająco.
-Dokąd?
-Do Liama.
-Po co?
-Po twoje rzeczy, maluszku. Nie możesz do końca życia chodzić w moich koszulkach i jednej parze spodni. -zaśmiał się i duszkiem wypił swoją kawę, która zdążyła właśnie wystygnąć. 
~
Liam zmierzył nas od stóp do głów i posłał nam lekko niezrozumiałe spojrzenie. Poinformowałem Niallera aby poszedł się spakować, a ja poczekam tu na niego. Blondyn zniknął gdzieś za drzwiami pokoju bruneta, a ja oparłem się powoli o stół koło którego stał Li.
-Jesteście razem? -wypalił posyłając mi rozbawiony uśmiech.
-Co? Nie, oczywiście, że nie, o czym ty w ogóle mówisz. Po prostu się pogodziliśmy. To tyle.
-Wparowaliście tu przed południem, uśmiechnięci od ucha do ucha, oblepieni, Nialler w twojej koszulce, ty szczęśliwszy niż kiedykolwiek, informując mnie, że Niall do ciebie wraca. Nie wiem czy wiesz, ale z daleko wyglądacie jak para.
-Pieprzysz głupoty, bo pewnie wciąż jesteś pijany, Li. Nie wiem co masz na myśli. Jesteśmy po prostu szczęśliwi, że znów między nami jest normalnie. A maluszek ma moją koszulkę, bo jego była brudna. To chyba zupełnie normalne, ty zrobiłbyś tak samo. I nie byliśmy oblepieni. Po prostu wygodnie mi było trzymać go... no... w pasie.
-Winny się tłumaczy, Zayn. Poza tym... Maluszek? -wybuchł śmiechem powtarzając moje słowa.
-Co jest w tym śmiesznego? Nazywałem go tak już wcześniej. Przestań wymyślać. 
-To ty wymyślasz. Ale niech ci będzie. Skoro tak uparcie bronisz się prze faktem, jak bardzo twój wzrok lubi spoczywać na jego tyłku. -zażartował, a ja lekko uderzyłem go w ramię.
-Nie patrzę mu na dupę, Payne! To jest... Prawdziwe. Głębokie. 
-Głębokie? -znów się zaśmiał, a ja oblałem się rumieńcem. Mały zboczeniec. 
-Tylko jedno ci w głowie, Payne! Miałem na myśli uczucie.
Przytaknął i uważnie się we mnie wpatrzył. Jego wzrok wiercił mi dziurę w brzuchu, a arogancki uśmiech sprawiał, że zabijałem go w myślach. 
-Co?! Zakochałeś się, że tak mnie obserwujesz?! -wybuchłem wreszcie. Naprawdę mnie już denerwował. Co on sobie w ogóle myśli?
-Nie. Po prostu cieszy mnie, że dojrzałeś. 
-Kutas z ciebie i tyle. 
Zapewne miał ochotę coś odpowiedzieć, ale w pomieszczeniu znalazł się uśmiechnięty Niall. Jeśli wyglądam tak samo głupio jak blondyn, to nie dziwi mnie w sumie reakcja Liama. Zabrałem od niego torbę upierając się, że dla niego jest zbyt ciężka. Była! Jego kruche ciałko uginało się pod jej ciężarem, a ja po prostu nie mogłem na to patrzeć. Li był w stanie jedynie posyłać mi stertę dwuznacznych uśmiechów, gdy zmierzaliśmy do drzwi. Nie byłem z Niall'em, to była prawda. Nie patrzyłem się mu nigdy na tyłek, to też prawda. Naprawdę Niall był dla mnie kimś specjalnym i nie umiem tego opisać. Nie umiałem myśleć o nim na tle seksualnym, nie umiałem jednak po prostu traktować go jak przyjaciela. Był jak mały aniołek, którego w jakiś sposób chciałem mieć zawsze obok, a z drugiej strony specjalnie nie dopuszczałem zbyt blisko, by przez przypadek nie połamać mu skrzydeł. Znam siebie. Wiem jak nisko mogę go pociągnąć za sobą. Na dnie nie ma dla niego miejsca, więc w pewien sposób wolę czasem robić kroczek w tył. Choć później i tak wiem, że nie będę w stanie nie zrobić dwóch kroków w przód, aby znów opleść go ramieniem i wdychać lekki zapach nieba. Trzask drzwi i uważnie wpatrujący się we mnie jego wzrok. Przekręciłem głowę w jego stronę i posłałem mu delikatny uśmiech. Nawet nie wiem kiedy moja ręka spoczęła na jego policzku, a moje usta delikatnie napierały na niego. Subtelny taniec, w którym złączyły się nasze języki sprawił, że mimowolnie zamruczałem. Dlaczego przy nim staję się taki bezbronny? Dlaczego jego delikatna osóbka działa na mnie jak paracetamol na ból głowy? Jego dłonie, wplecione w moje włosy, otumaniły mnie i sprawiły, że wszystkie zmysły szalały. Straciłem poczucie czasu, a nawet poczucie własnej wartości. Po prostu jego wargi delikatnie masowały moje, a język ocierał się o mój i w tej chwili to było jedyne co zaprzątało mój umysł. By każdy pocałunek był lepszy od poprzedniego. Bym mruczał głośniej ode mnie uświadamiając mnie w przekonaniu, że to co robię wychodzi mi. Odsunąłem się niechętnie czując, jak zapiera mi dech w piersiach i już długo nie wytrzymam. Spoglądając na niego przelotnie, odpaliłem silnik. Jechaliśmy w ciszy, którą przerywało jedynie cicho nucenie czegoś przez blondyna. 
Po dojechaniu do domu blondyn udał się do swojego starego pokoju, aby rozpakować swoje rzeczy. W tym czasie wstawiłem wodę na kawę i przypomniała mi się jedna ważna rzecz. Bandaż na ręce Niallera. Na początku uważałem to za coś błahego, ale zaczęło do mnie docierać, że żadne wyjaśnienie nie jest dość wiarygodne. Wbił mu się kawałek szkła, ale po co od razu bandaż? Wystarczyłby plaster. A jeśli to coś naprawdę poważnego powinien pójść do szpitala, natomiast ja nie wiem o niczym takim. Pierwszym o czym pomyślałem był Liam. Że też wcześniej o tym nie pomyślałem i nie zapytałem, gdy byliśmy u niego. 
-Słucham cię, mój mały zakochańcu. -jego głos był nieźle rozbawiony. Gdybym mógł, przyłożyłbym mu. Mały skurwiel. 
-Spierdalaj, Liam. Nie mam czasu ani ochoty na twoje żarty.
-No, no, no. Tylko mi nie mów, że już się pożarliście.
-Co zrobił sobie w rękę?
-W rękę? O czym ty mówisz?
-Mówię o bandażu na jego nadgarstku. Co to?
-Och, to... No wiesz, to nie jest raczej rozmowa na telefon...
-Liam, nie przyjadę do ciebie znowu. Mów teraz.
-No... Wiesz, przez pewien czas Niall miał... małe skłonności do... samo-okaleczania się.
-Samo... Ciął się?
-Um... Tak, to był główny objaw. Ostatnimi czasy jest już lepiej, więc nie kazałem mu iść do jakiegoś psychiatry, ani nic... Więc nie zmuszaj go do tego jeśli nie zauważysz żadnych nowych blizn. 
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-A dlaczego miałem? 'Hej, Zayn, twój kumpel wpadł w depresję, samo-okalecza się, nie je, nie pije, wpada w anoreksję bądź bulimie, poza tym myślę, że ma jakąś chorobę psychiczną. Ale nie martw się, bo jak wrócisz nic mu nie będzie.' Serio chciałeś to usłyszeć?
-Wolałbym wiedzieć. Z resztą... -przerwałem. Nialler wszedł powoli do kuchni i posłał mi pytające spojrzenie. Nie chciałem by wiedział, że wypytuję o niego Liama. To byłoby głupie. -Muszę kończyć, Li. Spotkamy się jakoś niedługo... Jutro w szkole. Podjechać po ciebie, czy ty podjedziesz, czy jak?
-Podjadę, po drodze zgarnę jeszcze Harry'ego o ile Louis nie będzie się bawił w kochającego chłopaka i sam go nie zabierze do szkoły. -zaśmiał się. No tak, Louis szaleje na punkcie loczka, więc nie zdziwi mnie jeśli specjalnie wstanie wcześniej tylko po to, żeby zawieść go do szkoły. Naprawdę, oni są słodcy aż do obrzydzenia. 
-Mhm. No tak. To narka.
Nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłem się i zauważyłem, że Niall siedzi w salonie, szukając czegoś w telewizji. Usiadłem obok niego, uprzednio zalewając kawę. Wciąż moją uwagę przykuwał bandaż na jego ręce. Rzucał mi się w oczy i nie dawał o sobie zapomnieć. W pewnym momencie jakoś tak samoistnie chwyciłem jego rękę i zacząłem odwiązywać bandaż. Niall spojrzał na mnie zmieszany i próbował zabrać swoją rękę, ale nie pozwoliłem mu na to. 
-Zayn, daj spokój. To nic, naprawdę. Zostaw to, Zayn. -upierał się, ale mimo to wreszcie rozwinąłem bandaż do końca. Moim oczom ukazał się rząd nierównych kresek. Niektóre były widocznie stare, a inne zupełnie świeże, jakby robione tuż przed imprezą. Naprawdę, gdybym chciał je policzyć byłoby ciężko, bo zaczęły wręcz nachodzić na siebie. Blondyn spuścił głowę i uciekł gdzieś wzrokiem. Powoli, drżącą dłonią przejechałem po paru ranach. Teraz cała jego osoba wydawała mi się jeszcze bardziej delikatna i krucha. Tak niewiele potrzebne było by powoli go niszczyć. Uniosłem lekko jego rękę, jednocześnie nachylając się i zacząłem składać lekkie, subtelne pocałunki na rzędzie ran. Przymknąłem oczy i czułem, jak Niall drży lekko pod moim dotykiem. Po paru minutach spojrzał na mnie, a ja uniosłem głowę i nie wiedziałem jak mam go przeprosić za tą całą krzywdę, którą wyrządziłem własną głupotą.
-Mam ochotę strzelić ci przez łeb, Nialler. Nie chce widzieć tego bandaża już nigdy więcej, jasne? -przytaknął ruchem głowy, więc powoli przysunąłem twarz do jego policzka i ucałowałem do delikatnie. Następnie moje usta zjechały na linię jego szczęki i podążały ku jego ustom. Aż wreszcie dotarłem do celu, do mojej ziemi obiecanej. 
____________________________________________
Tak więc jest. Trochę później, niż planowałam. Ale i tak wcześniej, niż obawiałam się, że będzie. 
Wiem, wiem. Ostatnio akcja skupia się głównie na Ziall'u, ale spokojnie, to tymczasowe. I jest to zupełnie konieczne, gdyż nie chce wam mieszać i podróżować w czasie, tak więc... Ale myślę, że jest to już końcówka Ziallowego wątku, więc fanki Larry'ego- spokojne wasze rozczochrane. 
Dla niewiedzących, przypominam o zapytaj postaci 
A także informuję o nowym opowiadaniu, Ziallu z połączeniem Larry'ego, czyli The Egde Of Feelings.

8 komentarzy:

  1. Nie nie kończ Ziall'a- ich wątek jest taki słodki. Lubię Larry'ego ale Ziall'a tak świetnie się czyta. Problemy Niall'a mają niektórzy nastolatkowie więc mam nadzieję, że pokażesz jak Niall z tego wyszedł.
    Czekam na next.

    http://nowy-scenariusz-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ziall jest zajebisty ! Nie kończ go !! Pisz troche o Larrym i troche o Ziallu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły tutaj: http://anotherworld1d.blogspot.com/2012/12/lieber-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ Ziall'a BŁAGAAAM1!! on jest zajebisty. Rozdział cudowny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie rozwal mnie Zayn. Jest zmienny jak baba w ciąży. Niby tu zaprzecza przed Liam'em i samym sobą, że czuje coś do Niall'a. A później go całuje. I to nie w policzek...
    Niech się kurde zdecyduje, bo Niall chyba świra dostanie.
    Podoba mi się jednak jego opiekuńcza strona. Jest względem tego chudego blondyna taki opiekuńczy. Nie wiem czy to przez to, że czuje wyrzuty sumienia czy po prostu. Mam nadzieję, że to drugie
    Uwielbiam tu również Liam'a. To jak w dosyć niedyskretny sposób wyraża swoje zdanie na temat chłopaków i uświadamia Malik'a, że jednak coś czuje do Niall'a. Oni są słodcy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, jak na nas wpływasz? Ty normalnie mnie demoralizujesz! Zamiast siedzieć i się uczyć, czytam to opowiadanie i nie mogę dojść do siebie. Świetny rozdział <3 Uwielbiam każdy z osobna i z niecierpliwością czekam na następny! Kocham Zialla w tym opowiadaniu <3

    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twojego Zialla. On jest uroczy. Zayn w taki kochany sposób się zajmuje swoim maluszkiem, że to jest aż nie do opisania. Końcówka jest cudowna. Cieszę się razem z Liamem, że on w końcu dojrzał. Teraz pisz mi kolejny, bo wiesz ja czekam na TO. xx

    OdpowiedzUsuń