! Nowe opowiadanie - KLIK - zapraszam !

sobota, 26 stycznia 2013

Amare 19

Lubię popołudnia jesienią. Gdy wracam z pracy, liście spadają a słońce powoli znika na brzoskwiniowym niebie za delikatnymi chmurkami. Rose napisała mi już, że oczywiście Harry przesiaduje u niej w salonie, więc może mój humor nie był aż tak idealny, ale jednak widoki poprawiały mi samopoczucie. Spacerkiem dowlokłem się do domu dziewczyny i od kluczyłem powoli drzwi, po czym zsuwając buty zauważyłem, że Harry stoi już przede mną z uśmiechem.
-Znowu tu jesteś? –rzuciłem na powitanie, a ten pokiwał energicznie głową.
-Kupiłem ci kwiaty. –oznajmił wysuwając w moją stronę kolejny bukiet.- Chciałem, żeby Rose wstawiła je do wazonu, ale groziła, że je wyrzuci, więc wolałem poczekać na ciebie. Jego entuzjazm był zadziwiający biorąc pod uwagę fakt, że i tak nie zamierzałem mu ulegać. Powinien dobrze to wiedzieć, wydawało mi się, że dobrze to wie. Ale najwidoczniej on wciąż miał nadzieję i to w pewien sposób było miłe.
Odsapnąłem ciężko i zauważyłem lekko uśmiechającą się dziewczynę za nim. Na pewno nie była dla niego przyjemna, ona wręcz go nienawidzi. Wysunąłem rękę i zabrałem od chłopaka kwiaty idąc z nimi w stronę kuchni.
-To lilię i mięta. –oznajmił, a ja spojrzałem na niego jak na debila.
-Mięta? Poważnie?
-No... mięta. –przytaknął i uśmiechnął się lekko obejmując mnie od tyłu. Sapnąłem i próbowałem się wyrwać, więc chłopak po prostu złapał mnie za biodra i oparł swoją brodę na moim ramieniu. Zamarłem na moment w bezruchu, aby po chwili przesunąć się i wstawić kwiaty do wazonu. Wreszcie usiedliśmy w salonie, a Rose udała się do swojej sypialni, nie chcąc się w to już mieszać. Harry siedział obok mnie wodząc wzrokiem po pomieszczeniu i bawiąc się swoimi rękoma. Jakby nie wiedział jak ma zacząć. Postanowiłem więc zrobić to za niego.
-Naprawdę nie wiem po co znowu tu przylazłeś. Powiedziałem ci już, że nie zamierzam zmienić zdania. Marnujesz i mój, i swój czas.
-Może... Myślałem o tym ostatnio.
-I co?
-Kocham cię. Naprawdę. Jestem pewien. I będę dla ciebie dobry. Będę o ciebie dbał, będę cię kochał, już nie będzie tak jak dawniej. Przysięgam, Lou, daj mi ostatnią szansę! Ostatnią, a później możesz robić co chcesz, jeśli to spieprzę.
-Nie. Harry, czy naprawdę tak ciężko zrozumieć, że nie umiem zapomnieć o tym wszystkim? Tego było za dużo, to nie jest takie łatwe.
-Wiem, rozumiem, naprawdę! Ale będę się starał!
-Wyjdź stąd.
-Louis...
-Wyjdź.
Nogi Harry’ego przyciągnęły się do jego klatki, a jego ręce mocno je oplotły.
-Nigdzie się stąd nie ruszę. –oznajmił cicho uparcie wciskając się w kanapę.
-Jesteś uparty i natrętny, a do tego niekulturalny. Jesteś nieproszonym gościem, więc wynoś się stąd już.
-A ty jesteś niemiły.
-I kto to mówi! Wielki nawrócony się znalazł.
-Staram się!
-A ja już nie zamierzam. Starałem się dość długo. Wyjdź.
Więc Harry sapnął ciężko i wyszedł jak zwykle nie chcąc się nazbyt narzucać. Pominę fakt, że robił to już samym przychodzeniem tutaj. Rose zeszła gdy tylko chłopak zamknął drzwi tuż po tym jak oczywiście grzecznie pożegnał się, znów składając na moim policzku lekkiego całusa. Poklepała mnie lekko po plecach, po czym zagarnęła w swoje ramiona widząc, jak trudno to dla mnie było.
-Louis, nie martw się. Będzie dobrze, ułoży się. –szepnęła, a ja przytaknąłem udając, że jej wierze. Nie wierzyłem i nigdy nie uwierzę. Bo nic się nie ułoży. Bo nie jestem już w stanie pokochać kogoś kto nie jest Harrym. Samo wspomnienie o nim sprawiało, że chciało mi się wyć do księżyca błagając boga o wyjaśnienie, czemu to musiało się tak skończyć. Co zrobiłem źle?
Wieczór spędziłem samotnie, w mojej sypialni słuchając jak Rose co chwilę pyta, czy aby na pewno nie chcę dołączyć do niej i Eleanor. Nie chciałem, potrzebowałem trochę ciszy i spokoju. Musiałem przemyśleć wszystko, wszystko poukładać. Oczywiście i tak jedynym wnioskiem było, że bez Harry’ego to nie ma sensu i może powinienem wrócić i dalej udawać, że wszystko jest w porządku, ale to pomińmy. Jednak i tak wolałem nie przeżywać tego znowu. Wolałem umierać z rozpaczy tu, niż tam.
Następnego dnia trochę zaspałem do pracy. Jakimś cudem jednak wszedłem do sklepu w ostatnim momencie i udało mi się nie narazić szefowi. Przez cały dzień nudziłem się i o dziwo, nie dostałem nawet jednego sms’a od Harry’ego. Nic, głucha cisza, która o dziwo bolała mnie bardziej niż jego wpraszanie się. Już o mnie zapomniał? Czyli to koniec..? Naprawdę? Po wszystkim...
Wracając po południu do domu moje oczy wręcz zalane były łzami. Zaczynałem żałować, że byłem taki uparty i teraz Harry da sobie ze mną spokój i zacznie żyć dalej, a ja... utknę w martwym punkcie mogąc jedynie wspominać go. Nas. Nie chciałem tego. Nawet jeśli kazałem mu przestawać przychodzić i odczepić się, to jednak chciałem, żeby naprawdę przychodził i wciąż był obok, i wciąż się starał, abym któregoś dnia wreszcie uległ i wrócił z nim do domu. I żeby było dobrze, nawet chociaż przez chwilę. Żeby on był po prostu obok, znowu. Ale gdy przyszedłem do domu, nie było go. I poczułem to okropne ukłucie w sercu, że może już nigdy nie przyjść. Że naprawdę dał sobie spokój i znajdzie sobie kogoś nowego. I co gorsza... Będzie z nim szczęśliwy, bardziej niż ze mną.
Dopiero wieczorem ktoś zadzwonił do drzwi i w pierwszym momencie mogłem jedynie modlić się, by był to Harry. Ale szara rzeczywistość przypomniała mi, że to zapewne jakaś koleżanka Rose. Z niechęcią zdałem sobie sprawę z tego, że Rose myje głowę, więc leniwie doczłapałem się do drzwi i uchyliłem je lekko. Był tam. Stał tam lekko się uśmiechając i oglądając za siebie, jednocześnie wciskając ręce głęboko w kieszenie bluzy. Było trochę chłodno, poczułem to już po sekundzie. Po chwili zauważył, że otworzyłem drzwi i uśmiechnął się szerzej wyciągając dłoń w moją stronę. Jego oczy błyszczały i znów... wyglądał inaczej.
-Witam. Nazywam się Harry, Harry Styles. Mieszkam w sumie kawałek drogi stąd i możesz uznać to za niekulturalne, ale widziałem cię już parę razy i postanowiłem się przedstawić. Tak więc, Harry Styles.
-Harry... Co ty robisz? –spytałem zdezorientowany a on spoważniał lekko, wciąż jednak ciepło się uśmiechając. Wzruszył ramionami przekręcając głowę w bok.
-Nic... Powiedziałeś, że chcesz kogoś poznać i zakochać się na nowo. Więc poznajmy się i zakochajmy się w sobie na nowo. –stwierdził cicho, a jego oczy świeciły jak dwie lampeczki.- Louis... Daj nam szanse zrobić to tym razem dobrze.
Przez moment stałem nieruchomo. Nie wiedziałem szczerze co odpowiedzieć. Nie chciałem go stracić. Dziś miałem takie wrażenie i za nic w świecie nie chciałem go stracić. To był ból nie do opisania. Jakbym czuł, że moje istnienie do reszty straciło sens. Dlatego pokiwałem głową z dezaprobatą i wyciągnąłem powoli rękę w jego stronę, ściskając jego dłoń i trzęsąc nią delikatnie.
-Louis Tomlinson.
-Masz uroczę imię, Louis. Czy będę jeszcze bardziej niekulturalny jeśli zaproszę cię na kawę? Przepraszam, jeśli się narzucam, ale chciałbym cię poznać, jeśli nie masz oczywiście nic przeciwko. –stwierdził uśmiechając się nonszalancko, a ja zachichotałem lekko. Był doprawdy słodki kiedy tak starał się zgrywać dobrze wychowanego i porządnego.
-Myślę, że kawa to dobry pomysł. –odparłem wreszcie.
-To naprawdę świetnie. Co powiesz na jutro? Mogę przyjść po ciebie koło szóstej? –spytał pośpiesznie, jednocześnie uśmiechając się szerzej i ukazując mi te przepiękne dołeczki w policzkach. Nie umiałem się nie wpatrywać w nie.
-Tak, szósta to idealna godzina. Będę czekać.
-To wspaniale. Czy... Może podałbyś mi też swój numer? On mógłby mi się przydać gdybym na przykład nie mógł wytrzymać bez ciebie do jutra? –zapytał śmiejąc się, a moje policzki zaróżowiły się lekko. Poczułem się jakbyśmy naprawdę dopiero się poznawali, a ja byłbym zauroczoną czternastolatką.
Podałem chłopakowi numer i pożegnaliśmy się. Oczywiście nie zdziwiło mnie, gdy wieczorem dostałem wiadomości od numeru zapisanego jako ‘Harry.’, którego miałem na swoim telefonie od bardzo dawna. Teraz jednak czułem jakąś ekscytację odczytując treść wiadomości. ‘Przepraszam, że nie byłem w stanie wytrzymać nawet do jutrzejszego poranka. Nie miej mnie proszę za jakiegoś psychopatę, po prostu nie mogę się już doczekać naszej randki. Mam nadzieje, że będziesz dobrze spał. Dobranoc. Harry xx’ uśmiechnąłem się, chyba automatycznie. Po prostu podoba mi się myśl, że ja i Harry zaczniemy od nowa, z czystym kontem i Rose nie będzie się miała do czego doczepić, bo jakby nie patrzeć, gdy tylko coś zacznie się dziać, wycofam się. Tym razem nie skoczę na głęboką wodę, nie zamieszkamy razem od razu, nie będziemy razem od razu. Zaczniemy od randek i poznawania się, jak to robi większość ludzi, a tak długo jak Harry będzie w porządku – ja będę w porządku i będę mógł być przy nim, i to znów będzie mój kochany Harry. Ten chłopak ze sklepu, nie wiedzący ja się odezwać i uroczo rumieniący się. Z burzą loków i moimi dołeczkami, i oczami nieziemsko zielonymi. ‘Jest w porządku. Ja również nie mogę doczekać się naszego spotkania. Tobie również dobranoc, Harry. Louis xx’ wystukałem szybko na klawiaturze i obróciłem się na drugi bok z zamiarem zaśnięcia. Następnego ranka nie było mowy o zaspaniu. Wstałem spięty i gotowy, aby jak najszybciej odbębnić robotę w sklepie i móc wreszcie pójść spotkać się z Harrym, choć może faktycznie zbyt się tym ekscytowałem. Ale to po prostu mój Harry i... Jakby mogła mnie nie cieszyć myśl, że mogę dostać go z powrotem. Wreszcie.
Dochodząc do domu po pracy znów mój telefon zaczął wibrować delikatnie w mojej kieszeni, więc czym prędzej chwyciłem go i wyświetliłem wiadomość od Harry’ego. ‘Skończyłem właśnie lekcje. Mam nadzieję, że nasza randka wciąż jest aktualna. Mogę spóźnić się parę minutek, ponieważ nie wiem czy się wyrobię. Mam nadzieje, że to nie jest jakiś problem...Harry xx’ oczywiście kolejny uroczy sms od Harry’ego. Dobrze wiem, że skończył właśnie lekcję, przecież znam jego plan lekcji na pamięć, jednak udałem, że wcale tak nie jest odpisując krótkie ‘Będę czekać. Louis xx’
Naprawdę starałem się zdążyć i biegałem po całym domu wysłuchując narzekań Rose jak to bardzo stresuje się randką z moim byłym, ale... Nie moja wina, godzina to za mało, żeby wyglądać idealnie. I tak, chciałem wyglądać idealnie, chciałem być idealny dla Harry’ego. Chciałem żeby wszystko było takie jakie powinno być, a fakt, że wreszcie zaczynaliśmy tak jak powinniśmy tylko mnie motywował. Dlatego ubrany w chyba najlepsze rurki jakie posiadałem i idealnie wyprasowanej koszulce zacząłem układać swoje włosy, gdy dźwięk dzwonka do drzwi rozniósł się po mieszkaniu. Nie zdążyłem nawet krzyknąć, aby Rose otworzyła, bo z dołu zaczęły dochodzić ciche dźwięki rozmowy. Miałem jedynie nadzieje, że Rose nie zniechęci go zbytnio.
-Już schodzę! –krzyknąłem próbując zrobić coś z niesforną grzywką, aż wreszcie rezygnując zbiegłem na dół i stanąłem przed Harrym. Moja grzywka znowu niesfornie opadła na oko, a Styles jedynie zaśmiał się i poprawił ją powolnym ruchem dłoni. Mimowolnie zadrżałem, gdy jego palce dotknęły mojego czoła, a w ślad za nimi poszły jego idealne usta, które złożyły na samym środku delikatny pocałunek. Harry był uroczy i kochany. Bardzo.
-Jesteś słodki, Louis. –stwierdził cicho i uśmiechnął się szerzej, a ja poczułem jak do moich policzków napływa krew. Zaczerwieniłem się jak mała dziewczynka.
Po chwili już szliśmy w stronę znaną tylko Harry’emu. Zabrał mnie do jakiejś kawiarni, gdzie złożył zamówienie oczywiście pytając mnie o to czego sobie życzę, choć po tak długim czasie znania się, wiedział to przecież doskonale. Kelnerka z długimi, brązowymi włosami przyniosła nam dwie herbaty i ciasta, po czym oddaliła się, a Harry posłał mi ciepły uśmiech sięgając po malutki widelczyk i wkładając do ust kawałek tiramisu. Wyglądał genialnie w swojej szarek koszulce z dużym dekoltem i wąskich, czarnych jeansach. Nie mogłem odciągnąć od niego wzroku, bo bądźmy szczerzy, Harry jest gorący.
-Więc... Opowiesz mi coś o sobie, Louis? No nie wiem... Gdzie pracujesz, albo coś o twojej rodzinie. Albo po prostu o sobie, jeśli oczywiście to nie jest problem. –zapytał grzecznie popijając herbatę, a ja przytaknąłem powoli.
-Pracuję w sklepie spożywczym. Mam cztery młodsze siostry, które kocham ponad życie, ale nie mieszkam z rodziną, ponieważ rodzice nie akceptowali mojej orientacji. –wyrecytowałem pewnie wiedząc, że Harry nie będzie miał nic przeciwko mojemu zajęci, ani temu że jestem homoseksualny.
-Och, no tak. Mój ojciec również nie akceptował tego, że jestem gejem. Moja mama najpierw rozwiodła się z nim i przyjechaliśmy tutaj, po czym wróciła do Holmes Chapel, ponieważ jakby nie patrzeć, kocha mojego ojca. –odparł uśmiechając się, a ja przytaknąłem.
-Twoja mama musi być wspaniałą kobietą. Na pewno jesteście blisko, mam rację?
-Tak, byliśmy, gdy jeszcze mieszaliśmy razem. Teraz raczej rzadko rozmawiamy, ale wiem, że zawsze mogę do niej z wszystkim zadzwonić. Ty za to musisz być cudownym bratem, prawda? –spytał mrużąc oczy, a zaśmiałem się lekko.
-Staram się, naprawdę. Uwielbiam zabierać dziewczynki w różne miejsca, niestety ostatnio miałem... ciężkie czasy i stroniłem od ludzi. Będę musiał to nadrobić...
-Rozumiem. Takie rzeczy się zdarzają, na pewno nie będą miały ci tego za złe.
Posiedzieliśmy jeszcze do późnego wieczora, następnie Harry odprowadził mnie do domu Rose i całując delikatnie w policzek pożegnał się wspominając coś, abyśmy następnym razem wybrali się do kina, ponieważ on naprawdę chciałby obejrzeć ‘Hobbita’, a niezbyt ma z kim. To był przemiły wieczór i był naprawdę idealny. Z jednej strony niczego sobie nie wypominaliśmy i poznawaliśmy się na nowo, z drugiej każdy z nas był pewniejszy i nie było żadnych tajemnic. 
_______________________________________
Tak, wiem. Lekkie opóźnienie, ale to się wytnie. Mam nadzieje, że spodoba wam się, bo ja osobiście jestem ani nie zawiedziona, ani nie zadowolona. Ten rozdział jest... ok, w moim mniemaniu. :) xx
~Love u!
charakter ask

10 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest zajebisty. Taki uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeezz. Kocham to! *.*
    Z tym poznawaniem się na nowo, to chyba najwspanialszy pomysł, jaki mógł powstać. ;D

    I cholernie się cieszę, że Hazz się nie poddał. ^

    ~Pam!

    OdpowiedzUsuń
  3. boże.. aŻ jest mi ""ciepło" na sercu, że teraz układa im się lepiej. KOcham uroczego Harry'ego i szczęśliwego Lou. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. btw. Film "Hobbit" jest zajebisty w 3D xd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet spoko :) Fajny jest ten "nowy" Harry xD Taki uroczy *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaww. *-* To takie słodkie. Harry jest tak uroczy jak się stara o Lou. Oh. Cudowne.

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealny! Rozdział jest naprawdę genialny, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Jesteś świetna! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki uroczy ,słodki ,spokojny i kochany -to mi się nasuwa po przeczytaniu tego rozdziału .
    I te ich poznanie od nowa i udawanie ,że się nie znają jest równie takie sagdahsda jak starania Hazz .
    Louis też nie może bez niego wytrzymać , tak więc mam nadzieję , że się pogodzą *.*

    Czekam szybciutko do następnego xx

    Zapraszam również do mnie :
    http://whispers-of-thee-heart.blogspot.com/
    #Nouis

    OdpowiedzUsuń
  8. Okej? Tylko okej? A pfff...
    To tak fajnie się czytało!
    Od razu zrobiło mi się cieplutko, gdy Harry tak się stara. I tak powinno być już zawsze. Czekam sobie z niecierpliwością na następny - Twoja ELiza

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest super !!!!!!!!
    Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwwww te ich randki i nowe poznawanie jest urocze <3
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń