! Nowe opowiadanie - KLIK - zapraszam !

sobota, 9 czerwca 2012

Amare - Rozdział 3

Gdy po pokoju o siódmej rozbrzmiał dźwięk budzika, miałem ochotę umrzeć. Czułem jak moja głowa buzuje, a przecież wcale tak dużo nie wypiłem. Co prawda Zayn pare razy chodził do sklepu, bo piwo się skończyło, no ale bez przesady. Rozejrzałem się po pokoju. Jak zwykle panował w nim straszny bałagan. Mieszkając samemu nie czułem potrzeby zbyt częstego sprzątania. Przeciągnąłem się po czym spojrzałem na wyświetlacz telefonu. 'Jedna nieodebrana wiadomość od El' Boże, czy ona nie ma lepszych rzeczy do roboty, niż pisać do ludzi tak wcześnie? 'Hej, Lou. Jak się czujesz? No i jedziemy w ten weekend do Bristol? El. xx' Chwila namysłu. Ach tak, zupełnie zapomniałem. Mieliśmy jechać całą bandą do domku letniskowego Eleanor na weekend. Dopiero teraz mi się przypomniało. Właściwie czemu nie. Może nawet wkręcę tam Harrego. Pewnie ten wypad będzie jak każdy inny... Liam i Danielle nie będą odstępować się na krok, Zayn i Niall imprezować całymi dniami i nocami, no i zostaniemy tylko ja, Harry, Eleanor, Rose i Lottie. Może dziewczyny pojadą gdzieś na plaże, zostawiając nas samych... Zupełnie samych... Lou, o czym ty myślisz? Harry to jeszcze dziecko! I na pewno jest w 100% hetero. Widziałem przecież jak patrzył na Lottie... Swoją drogą jeśli okaże się, że moja siostra mu się podoba to nie będzie zbyt miłe... 'Jasne. Już nie mogę się doczekać. Czy Harry mógłby jechać z nami? Lou xx' Gdy tylko wysłałem sms'a przewróciłem się na drugi bok i poszedłem spać dalej. Dzięki bogu dziś szedłem do pracy na popołudniówkę. Chociaż wcale nie uśmiechało mi się siedzenie tam do północy. Definitywnie mojemu budzikowi udało się wygonić mnie z łóżka o 11.12 i pierwszym co zrobiłem było wysłanie sms'a do Harrego. Cały tydzień miałem popołudniówki, a Harry do południa jest w szkole co oznaczało niemal cero kontaktu. Mogłem jedynie liczyć, że w drodze powrotnej ze szkoły Harry odwiedzi mnie na chwilę w pracy, o ile będzie kończył później, bo zmianę zaczynałem dopiero po 14. 'Hej Harry. Jak tam po wczorajszym? No i jak tam w szkolę? Lou. xx' może to trochę dziwne, bo nie znałem go zbyt dobrze. Mimo to strasznie zależało mi na tej znajomości. Znacie to uczucie, kiedy ktoś kogo ledwo znacie znaczy dla was więcej niż najbliżsi przyjaciele? Tak, właśnie to teraz czułem. Mijały minuty, a ja siedziałem z kubkiem herbaty w dłoni, czekając aż odpisze. Może ma akurat lekcje i nie może? Albo po prostu za bardzo się narzucam... W końcu telefon zaczął wibrować i wiedziałem co to oznacza. 'Jedna nieodebrana wiadomość od Harry' Pośpiesznie otworzyłem ją i zacząłem czytać. 'U mnie dobrze. Rano Liam podjechał po mnie samochodem razem z Zayn'em i Niall'em i powiem ci, że z naszej czwórki ja i Liam trzymamy się najlepiej. A jak tam u ciebie? Jak dziś pracujesz? xx' Och. Dobrze, że nie ma zbyt dużego kaca. Miałbym wyrzuty sumienia gdyby przeze mnie nie poszedł dziś do szkoły, czy coś w tym stylu. 'Ja czuje się dobrze. Nic mi nie jest. Niestety mam popołudniówkę... Ale jeśli chcesz, to możesz mnie odwiedzić :) Nie pogniewam się. xx' Proszę, proszę, proszę... Napisz, że wpadniesz. Pogadamy, pośmiejemy się... Spędzimy trochę czasu razem... Chociaż z tobą wciąż chce spędzać czas. Każdą minutę, każdą sekundę. Znów cisza. Zaczęli już lekcje? Mijało coraz więcej czasu, a on się nie odzywał. Wreszcie zrezygnowany poszedłem się ubrać i ogarnąć. Gdy skończyłem była 13.40 i musiałem powoli wychodzić do pracy. Spojrzałem przelotnie na telefon i niemal podskoczyłem z radości. Jest, odpisał. Mam nadzieję, bo jeśli to reklama, to się wkurzę. 'Przepraszam, ale dzisiaj raczej nie dam rady. Kończę po 15 i obiecałem, że pojadę z Niall'em do jakiegoś sklepu, kupić nową gitarę. Nie wiem ile to może potrwać, ale wieczorem chce się jeszcze trochę pouczyć. Odwiedzę cię jutro, dobrze? xx' Och... No tak... Dlaczego Niall poprosił o to akurat Harrego? Nie to, żebym był zazdrosny, ale on zawsze trzymał się z Zayn'em. Odpisałem jedynie krótkie 'Jasne. Więc do jutra. xx' i wyszedłem do pracy. Na dworze było dość ciepło, chciałem więc pójść na pieszo, ale z drugiej strony nie uśmiecha mi się wracać na pieszo po 24. Wsiadłem więc do samochodu i ruszyłem. Może byłem trochę przed czasem ale porozmawiałem przy okazji chwilę z Joshem. Ten dzień był zdecydowanie jednym z najnudniejszych. Pisałem nawet do Harrego, on jednak nie odzywał się. To trochę bolało, ale pewnie jest bardzo zajęty. Do godziny 21 wysłałem do niego chyba z dziesięć sms'ów i wciąż cisza... Wreszcie spoglądając na zegarek zauważyłem, że jego wskazówki zatrzymały się na godzinie 23.31 i postanowiłem zacząć powoli ogarniać sklep. Podczas gdy Jess siedziała za ladą, ja zająłem się zamiataniem podłogi, żeby tylko czas szybciej mi zleciał. Trochę martwiłem się o Harrego. A co jeśli coś mu się stało i dlatego nie odpisuje? Może podjadę do niego zobaczyć, czy wszystko w porządku... Nie, Lou. Nie przesadzaj! Na pewno ma dużo na głowie i nie ma czasu, żeby zająć się takimi głupotami jak odpisywanie tobie. Właśnie kończyłem zamiatać podłogę, gdy do moich uszu dobiegł cichy i delikatny głos dziewczyny.
-To co, Lou... Zamykamy już? 
-Daj mi jeszcze sekundkę. Musze zmyć podłogę i...
-Nieważne, Lou. Zrobisz to jutro. 
Kiwnąłem jedynie głową i poszedłem się przebrać. Do domu dotarłem jakoś po północy i zmęczony, oraz totalnie zdołowany zlewaniem mnie przez Harrego, od razu poszedłem spać. 

Tak samo jak wczoraj obudził mnie dźwięk telefonu. To Liam pisał o której podjedzie po mnie. Miło było jeździć razem do szkoły i móc spędzać z nimi przerwy. Spojrzałem na telefon. '12 Nieodebranych wiadomości' Wow, może zaspałem?! Nie, nie... Jest dopiero 7.10. Zajrzałem do skrzynki odbiorczej. Fuck. Lou pisał do mnie cały wczorajszy dzień, a ja nawet tego nie zauważyłem... Chyba się nie pogniewa, prawda? No cóż, wyjaśnię mu to po południu. Wstałem i udałem się do kuchni. Moja mama wydawała się jakaś taka bardziej ożywiona. Była radosna i nawet podśpiewywała coś. Przywitała mnie promiennym uśmiechem. Och, i nawet chciało jej się rano piec naleśniki? 
-Hej, a ty co masz taki dobry humor?
-Ja? Nie, wydaje ci się.- widziałem, że coś kręci. I chyba nawet wiem co, a raczej kto tak na nią działa. Była tylko jedna taka osoba, ale od wyjazdu z Holmes Chapel się nie widzieli. Chyba.
-Rozmawiałaś z tatą, prawda?
-Och... Tak, dzwonił wczoraj wieczorem. To chyba dobrze, że żyjemy w zgodzie, prawda?
-O czym gadaliście?
-O niczym... Ogólnie, o życiu. Jak się nam układa... I o starych, dobrych czasach...
-Chcesz do niego wrócić, mam rację?
-Do czego zmierzasz? Przecież wiesz, że się rozwiedliśmy.
-Nie udawaj, że go nie kochasz. Rozwiedliście się przeze mnie. Tęsknisz za nim, prawda?
-Wiesz... Ja i twój ojciec... Łączyła nas bardzo wyjątkowa więź i chyba nadal łączy...
-Wracacie do siebie? 
-Harry tą decyzję muszę podjąć razem z tobą. Rozmawiałam o tym z ojcem i... Wiesz, wciąż myśli o tobie jak o swoim synu. Chyba już ochłoną i doszedł do wniosku, że nie ma nic przeciwko twojej orientacji... Po prostu nie obnoś się z tym jakoś specjalnie i wszystko będzie dobrze.
-Naprawdę myślisz, że razem z tobą się tam przeprowadzę i udam, że to wszystko nie miało miejsca? 
-Harry, jeśli ty nie chcesz, ja również nie mogę wrócić. Nie zostawię cię przecież samego.
-Dlaczego? Mam już siedemnaście lat... Dam sobie radę. 
-Jesteś niepełnoletni. Nie mogę zostawić cię tu bez opieki. 
-To może zamieszkam w akademiku?
-Nie, nie ma mowy. Już ja wiem co się w takich miejscach dzieje. 
-Więc wymyśl coś lepszego, żebyś mogła wrócić tam beze mnie. 
-Nie mógłbyś... Harry, twój ojciec naprawdę żałuje. On wie, że zachował się nieodpowiednio. Mógłbyś dać mu drugą szansę. 
-Nie przeprowadzę się do Holmes Chapel. Nigdy. 
-Dlaczego? Miałeś tam przecież znajomych. Nawet lepszych niż ten cały Louis! To wszystkim wyjdzie na dobre. Myślałam, że nie podoba ci się w Londynie...
-Nie mamo. Nigdzie się stąd nie ruszę.
-Przemyśl to jeszcze... A może... Harry, czy ten cały Louis... Czy wy coś...
-Nie! Mamo, proszę cię. Nie ma ochoty na tą rozmowę, poza tym śpieszę się. Zaraz przyjedzie Liam i jedziemy do szkoły.
Nie dałem jej już odpowiedzieć. Szybko spakowałem plecach i wyszedłem, bo stary, rozklekotany samochód Liama stał już przed moim domem. Cała trójka kipiała energią. Mulat przepychał się z blondynem na tylnim siedzeniu, ja więc usiadłem z przodu. Liam powitał mnie radosnym uśmiechem i już po chwili jechaliśmy w stronę szkoły.
-Hej, o której kończysz? Może skoczymy gdzieś po szkole?
-No nie wiem... Obiecałem, że odwiedzę Lou w pracy. 
-Och, no tak. Ma w tym tygodniu popołudniówki... Przerąbane. Cały dzień w dupie. 
Przytaknąłem jedynie. Zanim się obejrzałem dojechaliśmy do szkoły. Zayn jak zwykle został zgarnięty przez swoich popularnych kumpli, ja więc wraz z Niall'em i Liamem ruszyłem w stronę holu na pierwszym piętrze. 
-Tak swoją drogą to jak poznałeś Lou?
-W sklepie. Tam gdzie pracuje. 
-Och. Długo się już znacie?
-Nie, nie. Jakieś... cztery dni.
-Serio? Wydawało mi się, że jesteście dość blisko... Chociaż z drugiej strony Lou zawsze był dość otwarty na ludzi. To trochę dziwne,bo... A zresztą nie ważne.
Pokiwałem głową. Czemu Liam nie dokończył? Louis coś ukrywa? 
-Hej... Robisz coś w ten weekend?
-Nie, raczej nie.
-Może skoczyłbyś z nami do Bristol? Eleanor ma tam domek i wybieramy się tam całą bandą. Co ty na to? Lou na pewno się ucieszy, bo chyba już zdążyliście się zaprzyjaźnić, prawda?
-Właściwie to... Tak, z przyjemnością. A tak swoją drogą... Co łączy Lou z Eleanor?
-Lou z Eleanor? Nic, przyjaźnią się. A co, zazdrosny?
Poczułem jak się czerwienie. Aż tak to widać? Może nie powinienem o to pytać, ale... To mnie tak cholernie ciekawi. Pokiwałem przecząco głową i zaśmiałem się nerwowo. 
-Eleanor to jego była. Kiedyś byli ze sobą, ale potem Lou... Po prostu zerwali i zostali przyjaciółmi.
Tak. Po tym nagłym przerwaniu stwierdzam, że na pewno oni coś ukrywają. Tylko co? Może z czasem... Nie będę nalegał, na pewno w końcu sami mi powiedzą. Prawda? Nie myślałem już zbyt wiele, bo w całej szkole rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zaczęła się pierwsza lekcja, udałem się więc sam do sali nr 24, gdzie miałem mieć zaraz fizykę. 
_______________________________________________________________________________
Eh. no dobra. Tak więc... Kolejny rozdział i wiem, wciąż mało Larrego. Ale to się rozwinie, obiecuje. 
Dodaje już dziś na prośbę Giovi. Oraz ZAPRASZAM na jej naprawdę genialny blog z one-shotami ->  http://be-like-u.blogspot.com 'Polecam serdecznie, Adu.' :) xx

5 komentarzy:

  1. Oj tam, dobrze, że akcja nie rozkręca się za szybko. Wtedy to by było takie trochę naciągane, a tak przynajmniej jest to realniejsze. Mi się jak zwykle podoba. No genialne! *___*
    Ach, no i wyczuwam Ziall'a, milordzie. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również się podoba. Giovi ma racje. Jakby za szybko się akcja rozkręcała to byłoby...no...niezbyt fajnie. Spokojnie mogę zaczekać na Larry'ego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww, jaram się! <3 Lou i Harry są tacy kochani :D ale wkurzyła mnie mama Hazzy, niech spada! Harry zostaje i koniec! <3
    czekam na nn :*
    [http://heart-without-you.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, kocham to opowiadanie, i to dosłownie. Takie słodkie, mam nadzieję, że szybko się dowiedzą o sobie, o tym co czują do siebie bo chyba nie wytrzymam haha. Czekam na dużą porcyjkę Larrego <33

    [shouldletyougo.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń