! Nowe opowiadanie - KLIK - zapraszam !

wtorek, 12 czerwca 2012

Amare - Rozdział 4

Lekcje na szczęście minęły mi bardzo szybko. Nim się obejrzałem, wędrowałem już powoli w stronę sklepu, w którym pracował Lou. Wyjątkowo miałem ochotę się z nim dziś spotkać. Już się stęskniłem? Tak, możliwe, że to to. Było jakoś po 18, gdy wkroczyłem do monopolowego. O dziwo nie zauważyłem nigdzie chłopaka. Może jest na zapleczu? Za ladą kręciła się niska szatynka o dużych, brązowych oczach, które wbiła we mnie gdy tylko podszedłem do niej. 
-W czym mogę pomóc? - jej głos był cichy i delikatny. Pewnie gdyby podobały mi się dziewczyny, bezsprzecznie uznałbym ją jako obiekt moich zainteresowań. Mimo to w tej chwili dużo bardziej moją głowę zajmował Tomlinson.
-Szukam Louis'a. Myślałem, że ma dzisiaj popołudniówkę...
-Och, tak. Lou jest na zapleczu, zaraz go zawołam. 
Skinąłem głową i już po chwili dziewczyna powędrowała na tyły sklepu. Dosłownie sekundę później wróciła na sklep, a zaraz za nią Lou. Uśmiechnął się do mnie promiennie i po raz kolejny oplótł ramieniem. Naprawdę będąc tak wtulony w niego czułem się... idealnie.
-Hej, Harry. Mam nadzieje, że nie popsułem ci planów na popołudnie. 
-Nie, oczywiście, że nie. 
-To świetnie. Co u ciebie? Kupiliście wczoraj tą gitarę? 
-Och, tak. Niall miał spory problem, którą wybrać. Nie wiem dokładnie o co chodziło, bo nie znam się, więc dla mnie każda była dobra. Spędziliśmy tam chyba z dwie godziny, a później jeszcze zaciągnął mnie coś zjeść. No, ale ogólnie to dobrze. Wiesz, masz naprawdę spaniałych przyjaciół. A co słychać u ciebie? - zaśmiałem się na samo wspomnienie zakupów z blondynem. On jest naprawdę pozytywnie zakręcony. Lou przyglądał mi się dokładnie studiując każde słowo wypowiadane przeze mnie. 
-U mnie dobrze... Trochę nudno, bo dopiero weekend mam wolny i nie mogę się nawet z wami spotkać. Swoją drogą cieszy mnie, że się polubiliście. Ach, no właśnie. Skoro jesteście w tak dobrym kontakcie... Mam na myśli ciebie i chłopaków. To może skoczyłbyś z nami to Bristol? Eleanor nie ma nic przeciwko. - rozmawiając ze mną cały czas układał coś na półkach lub robił jakieś inne rzeczy nie przeszkadzające w mówieniu. No tak, w końcu jest w pracy. Nie może tak po prostu usiąść i zacząć gadać. Musi przynajmniej udawać, że pracuje. 
-Właściwie to Liam już mi to proponował i nawet się zgodziłem. - gdy tylko wspomniałem o Liamie jakoś posmutniał. Szybko jednak znów się uśmiechnął.
-To świetnie. Wiesz, Eleanor jedzie tam już w piątek z Rose i Lottie. Chłopcy pewnie będą jechać razem z Danielle, więc jeśli chcesz to możesz zabrać się ze mną. No chyba, że wolisz z nimi...
-Tak, z przyjemnością. To znaczy i tak pewnie bym się tam już nie zmieścił... Samochód Liama wygląda jakby miał zaraz umrzeć i nie ma w nim zbyt dużo miejsca.
-Świetnie. Dam ci jeszcze znać kiedy i gdzie po ciebie podjadę. - gdy tylko to powiedział spojrzał na moją torbę zawieszoną na ramieniu. - Idziesz prosto ze szkoły?
-Tak. Jeśli poszedłbym odłożyć torbę matka pewnie zaczęłaby coś truć i kazała zjeść obiad, czy odrobić lekcje... Wolałem więc przyjść tu od razu, nie marnując czasu. 
-Och. Miałeś dziś tak długo lekcje? Zbliża się 19...
-Miałem jeszcze dodatkowe zajęcia. Niall namówił mnie, żebym zaczął chodzić na jakieś tam kółko... Nie wiem nawet dokładnie co się tam robi, ale i tak się zgodziłem. 
-Niall i zajęcia dodatkowe? No, no... Myślałem, że on jest na to zbyt leniwy. No właśnie. Harry, musisz być głodny. W końcu cały dzień w szkole... Chcesz coś zjeść? I daj tą torbę, odłożę ją na zaplecze, żebyś nie musiał jej dźwigać. - To miłe, gdy tak się o mnie troszczy. Pokiwałem głową i oddałem mu torbę z książkami. Faktycznie, była trochę ciężka. - Poczekasz chwilę? Zaraz mam przerwę, jak tylko przyjdzie Diana. Skoczyła gdzieś... Ale zaraz wróci i będziemy mogli spokojnie pogadać. - On był taki uroczy. Gdy tak zaczynał szybko się  tłumaczyć i w ogóle... To jest po prostu słodkie. Uśmiechnąłem się jedynie, na co on umilkł. 
-Spokojnie, Lou. Mam dużo czasu i wcale nie przeszkadza mi rozmawianie z tobą podczas gdy pracujesz. 
-Na pewno? To musi być denerwujące, gdy ktoś niby z tobą rozmawia, ale jednocześnie robi coś innego. Przepraszam, że musisz odwiedzać mnie w pracy. - wydawało mi się, że jest mu trochę głupio. Ale dla mnie to żaden problem. Lubię przebywać w jego towarzystwie i wykorzystam każdą okazję ku temu.
-To nic takiego. Chciałem tu przyjść. Gdybym to mi przeszkadzało, po prostu bym się nie zgodził. Och, a może pomogę ci w pracy? To chyba nic trudnego poustawiać coś na półkach...- chłopak zmierzył mnie i wydawał mi się... zdziwiony. 
-No nie wiem. Nie dość, że musisz odwiedzać mnie w pracy, to jeszcze mi pomagać... Poza tym mój szef na pewno nie zgodzi się ci zapłacić, a przecież nie będziesz tego robił za darmo. 
-Dlaczego nie? Chce ci po prostu pomóc. Powiedz tylko co mam robić - uśmiechnąłem się dając mu do zrozumienia, że dla mnie to żaden problem. To wręcz przyjemność i bardzo niska zapłata za możliwość spędzania czasu z kimś takim jak on. 
Chłopak podał mi karton z jakimiś batonikami i pokazał gdzie mam je poukładać, sam za to udał się na zaplecze, aby odłożyć moją torbę. Dosłownie minutę później stał koło mnie i oboje układając coś, rozmawialiśmy. Praca z kimś takim to sama przyjemność. Nigdy bym nie pomyślał, że można pracować i świetnie się bawić. Po około godzinie przyszła jakaś starsza kobieta, w farbowanych blond włosach. Lou zaczął na nią narzekać, że przecież miała wyjść tylko na chwilę... No i zanim się obejrzałem siedziałem już na zapleczu sklepu, pijąc sok i rozmawiając z Tomlinsonem, który krzątał się przy kuchennym blacie, robiąc nie wiadomo co. 
-Lou, co ty właściwie robisz?
-Jak to co? Robię ci obiad. - odruchowo parsknąłem śmiechem.
-Obiad? Ale ja nie jestem głodny.
-Nie kłam. Musisz być. To znaczy... Nie wiem czy zupkę z paczki i dwie bułki można nazwać obiadem, ale mam nadzieje, że się najesz.
-Lou, naprawdę nie musisz. - Chłopak pokiwał jedynie głową i po chwili stała przede mną miska z zupą, chyba pomidorową i jakieś bułki. Louis posłał mi radosny uśmiech i zachęcił do jedzenia, rzucając jakieś 'smacznego'. Faktycznie, obiad pierwszej klasy to to nie był. Ale smakowało mi i zrobiło mi się jakoś tak cieplej na sercu, że ktoś się o mnie troszczy. Szczególnie, że tym kimś był Lou. 
-Więc, Harry. Co u ciebie słychać?
-Ogólnie... To trochę do dupy. - Może i moja odpowiedź trochę go zdziwiła. Musiałem pogadać z kimś o mojej mamie i jej chęci powrotu do ojca. Ja nie chciałem wracać.
-Czemu? Coś się stało? - chyba go trochę wystraszyłem. Oj, martwi się o mnie. On jest naprawdę uroczy. Lou, musisz być taki słodki? Tylko mnie w sobie rozkochujesz jeszcze bardziej...
-Moja mama chce wrócić do ojca. 
-To chyba dobrze, prawda?
-Nie do końca. To znaczy... Oni rozwiedli się przeze mnie. I ja nie chce tam wracać. Z resztą nawet gdybym chciał jestem tam niemile widziany. 
-Więc zostań tu. Co to za problem?
-Taki, że moja matka nie zostawi mnie tu samego i nie zgadza się na akademik. A ja wiem, że ona wciąż kocha mojego ojca... Więc czuje się trochę źle, że przeze mnie nie może do niego wrócić. Byłaby tam szczęśliwsza...
-Och... No racja.. Zapomniałem, że masz dopiero 17. - chłopak zapatrzył się przez chwilę w jakiś punkt na ścianie. - Wiesz... To może ci się wydać głupie, ale... Jeśli twoja mama się zgodzi, mógłbyś zamieszkać ze mną. Jeśli chcesz, oczywiście.
Moje serce cudem nie wyskoczyło mi z piersi. Mieszkać z Lou? W jednym domu... Mieć go ciągle przy sobie... To jest za piękne, by było prawdziwe. No tak. Za piękne...
-Nie zgodzi. To znaczy, ona cię nie zna... Ale wydaje mi się, że cie nie lubi. Nie wiem dlaczego, bo gdyby się poznała, na pewno przypadłbyś jej do gustu...
-Więc czemu nie może mnie poznać? - Racja. Nie pomyślałem o tym. Gdybym przedstawił mamie Lou, na pewno od razu by mu zaufała. Jego nie idzie nie kochać. 
-Świetny pomysł! Lou, wpadnij do nas... Kiedy masz czas? Może... Może w czwartek? - Pewnie za bardzo okazywałem entuzjazm, ale chciałem jak najszybciej już z nim zamieszkać. Chłopak zaśmiał się jedynie na sam widok mojej rozradowanej buzi. 
-Harry, pracuje. To znaczy... Mogę się zamienić, ale... - zawahał się chwilę. No dalej, Lou! Nie przeciągaj! Im szybciej z tobą zamieszkam tym lepiej. To znaczy... Nie żebym się wpraszał... Ale gdybyście wy mieli okazję zamieszkać z kimś w kim się szczerze zauroczyliście, nie cieszylibyście się? Oczywiście, że skakalibyście z radości. - Dobrze, pogadam z Joshem. Chyba nie będzie miał nic przeciwko.
-Świetnie. Wpadnę po ciebie po szkole. Kończę o 14. Ok? 
-Tak, tak. Dobrze, tylko uspokój się już. - no fakt. Chyba za bardzo okazywałem jak mi na tym zależy. Ale nie umiałem inaczej. Wewnątrz byłem jeszcze szczęśliwszy. 
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i spojrzałem na zegarek. 22.05. No to chyba nie rozmawialiśmy taką 'chwilę'. Aż dziwne, że nikt nie przyszedł po Lou, aby wracał do pracy. Gdy Tomlinson zorientował się, która godzina natychmiast wrócił do pracy, a ja razem z nim. I szczerze nie miałem ochoty wracać do domu. Czas płynął mi tu jakoś szybciej i milej. Nim się obejrzałem Lou oświadczył mi, że jest już prawie północ i możemy wyjść. Z początku myślałem, że chłopak przyjechał tu samochodem, ale szybko rozwiał moje wątpliwości.
-Przyszedłem na pieszo. Taka ładna pogoda, a ja mieszkam niedaleko. Harry, twoja mama nie będzie się martwić? Może odprowadzę cię do domu? Mieszkasz trochę daleko...
-Nie, pisałem jej, że będę z tobą. Nie musisz, sam dam sobie radę. 
-Nie puszczę cię samego do domu. 
-Przecież nie będziesz szedł taki kawał drogi. W tym czasie zdążyłbyś pewnie wrócić dziesięć razy do domu. Nic mi się nie stanie. 
-Harry, nie możesz włóczyć się po Londynie o tej porze. Hm... Może... - Lou zawahał się, jakby nie był pewien, czy powinien to mówić. - Jeśli chcesz, możesz przenocować u mnie. Naprawdę mieszkam dwie uliczki stąd, więc to niedaleko. Oczywiście jeśli twoja mama...
-Nie będzie miała nic przeciwko. Naprawdę mógłbym? 
-Oczywiście. To żaden problem. Tylko... Pokój gościnny jest trochę... Właściwie to jest w ogóle nieogarnięty. Więc jeśli ci to nie przeszkadza to będziesz musiał spać ze mną... No chyba, że masz coś przeciwko, to mogę się położyć na kanapie w salonie. 
Gdybyście widzieli moją minę.Umarłem ze szczęście a moje serce na moment stanęło. Jedyne co byłem w stanie wybełkotać to to, że nie przeszkadza mi spanie z nim w jednym łóżku. Wręcz przeciwnie, to był główny powód dla którego ten pomysł tak mi się spodobał
_________________________________________________________________________________
Tak więc... 4 rozdział :3 Mam nadzieje, że się wam podoba :D
Powoli zaczyna się nam pojawiać Larry. Ale jak na razie powoli... 
Och i takie małe pytanko. Co powiecie na One-Shota +18? Chcecie? A jeśli już to może jakaś konkretna para? Czekam na propozycje :3 
~Love u! xx

7 komentarzy:

  1. Boże! będą razem spać! Boże! umarłam i jestem w raju! Boże! kocham to! Boże! chcę więcej! Boże! one-shoot wskazany jak najbardziej! Boże! nadużywam "Boże!" prawda? Boże! kocham Cię! Boże! czekam na nn! Boże! skończyłam :D
    http://heart-without-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam - Jestem Vianox Irkagelon i tak jestem facetem który czyta - bromance - historia zaczyna się robić interesująca - i podzielam zdanie poprzedniczki - wątek z łóżkiem wydaje się bardzo interesujący - chociaż szczerze uważam że na sytuacje typu - +18 - jest jeszcze za wcześnie - cóż - Liam - czy mi się wydawało czy - Lou - jest zazdrosny - to znaczy czy łącza go z - Liamem - jakieś stosunki - nie - czy - Liam również jest bądź będzie bo - bądź homo - możliwe że - Harry - wpadł mu w oko - a może jego i - Lou - kiedyś cos trutko łączyło - ok. - wiem poczekamy to przeczytamy ale jestem zwyczajnie ciekaw - jakoś trudno określić i przetworzyć myśli na słowa pisane - cóż - zdarza się - cóż - tak już bywa - cóż - można by rzec raczej nie wiele - bywa - cóż - mam nadzieję że zamieszczając ten komentarz nie stanie się to o co się martwię - mniejsza - co do twojego pytania - ZIAM - tak wiele jest innych jedno partów - Larry - Zarry - Niam - ale - Ziamów - jak na lekarstwo - więc skoro mógłbym prosić o - Ziama - to właśnie o niego proszę - a że będzie wątek - +18 - to może to być naprawdę smakowity kąsek - cóż - teoretycznie - można by rzec - kosteczki lizać - cóż - życzę miłego pisani czytania - Bon Appetitt !

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest rewelacyjne no! :D Lou z Harry'm w jednym lozku? ;> ajc, a moze cos sie wydarzy w domku letniskowym Eleanor? :D nie moge sie doczekac kolejnego. Pisz szybko! :P
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry będzie spał u Louis'a. nananana. Będzie słodko. nananana. Już się cieszę. nananana.
    Ach, no i jakie to było miłe, kiedy Lou zrobił mu "obiad". Niby nic takiego, taki mały gest, ale jednak. A może teraz Harry zrobi jemu śniadanie? :D
    Boże, kocham Cię. I nareszcie wróciłam, to mogę znowu czytać Twoje dzieła po kilka razy. *____*

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaa jakie to urocze! bardzo mi się podoba :) xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww kocham to opowiadanie. Serio. Uwielbiam jak opisujesz te ich spotkania i to jaki Lou jest czuły w stosunku do Harrego, mam nadzieję, że może podczas tej nocy będą ze sobą szczerzy i wyznają, że coś do siebie czują *_* Dodawaj szybko kolejny ;)
    A co to OneShota.....Jestem za!! ;>

    [shouldletyougo.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Lou jest... taki kochany :3 Rozczula mnie to jak troszczy się Harry'ego - potrzeba chłopakowi trochę czułości, a co !
    Może będzie więcej tej czułości jak będą razem w łóżku, ale to tylko takie moje marzenia (tudzież rozmyślania ;))


    I dodawaj tego shota ! Już nie mogę się doczekać... ^^

    OdpowiedzUsuń