To się zaczęło równo dwa lata temu. Miałem wtedy 16 lat i byłem głupim, nic nie wiedzącym o życiu szczeniakiem. Gdy teraz na to patrze jest mi żal samego siebie. Na początku była trawka. Nic takiego. Nie uzależnia, ale daje odlot. Tyle że w końcu ten 'odlot' to za mało. Ja i Zayn byliśmy wtedy najlepszymi przyjaciółmi. To właśnie on zaproponował mi spróbować czegoś mocniejszego. Na początku LSD. Chłopak miał do niego łatwy dostęp, więc kupno nie było problemem. Powiedziałem 'Jasne, czemu nie'. Teraz wiem, że to było najgorsze co mogłem zrobić. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo spieprzyłem sobie życie tymi trzema słowami. Ale byłem młody - nie wiedziałem nic o życiu. Chciałem się jedynie dobrze bawić, a przecież impreza 'na haju' jest o niebo lepsza. Tak, te chwilę gdy cały świat tańczy i śpiewa, a ty czujesz, że naprawdę żyjesz. To było to. Czułem się jakbym był we śnie. Nagle moje ciało przestawało do mnie należeć. Czasami czułem, jakby moje ciało był marionetką, która nic nie czuje, jest jedynie kierowana przez lalkarza o nazwie 'umysł'. Jeśli byliście kiedyś w teatrze kukiełkowym lub czymś w tym stylu, to wiecie co mam na myśli. Albo jeśli byliście kiedyś na haju. Braliśmy co weekend. Właściwie doszedłem do stanu, w którym od piątku do poniedziałkowego poranka nie wiedziałem co się dzieje. A w poniedziałek? Nic specjalnego. Kac, z czasem coraz mniejszy. Czasami tylko gdy przegiąłem nie szedłem do szkoły. Ale wtedy jeszcze znałem umiar i wiedziałem, że nie mogę brać zbyt wiele. Zayn tak nie miał. Pewnego pięknego piątku oświadczył mi 'Liam, dzisiaj zaszalejemy. Mam coś mocniejszego.' Zapytałem 'Jasne, stary. Co masz?' . On tylko się uśmiechnął. Wiedział, że gdyby mi powiedział, że to amfetamina, nie zgodziłbym się. Ale nie wiedziałem. Poszliśmy na jakąś domówkę. Nasi znajomi byli dziani i co weekend kto inny robił domówkę. Ich domy nie były zwykłe... To były wille, które po imprezie zmieniały się w burdele. Piwo lejące się litrami? Jasne, czemu nie. Przecież nas na to stać. Koka rozsypana na stole? Jasne, czemu nie. Przecież nas na to stać. Nagie dziwki leżące obrzygane w kącie? Jasne, czemu nie. Jesteśmy bogaci. Jak się bawić to na całego. Budziłeś się nie widząc gdzie jesteś, ani co tu robisz. Dobrze, jeśli udało ci się znaleźć kumpla leżącego równie pijanym jak ty jeszcze przed chwilą. W przeciwnym razie sam, w brudnych szmatach i zupełnie nieogarnięty maszerowałeś do domu. Zwykle byłem grzecznym chłopcem. Pochodzę z dobrego domu i zawsze byłem posłuszny. Zmienił mnie dopiero Zayn. To on wprowadził mnie w to błędne koło. Po raz pierwszy wzięliśmy amfę i odlecieliśmy. To był zupełny odjazd! To mi się spodobało. Tydzień później wzięliśmy znowu. I znowu. Z czasem braliśmy coraz więcej, a mi brakowało odjazdów nawet w trakcie tygodnia. Zaczęliśmy więc spotykać się po szkole u mnie. Nie wciągaliśmy dużo. Tylko trochę, bo przecież następnego dnia do szkoły. Nikt nawet nie zauważył, ja się uzależniliśmy. Nawet my tego nie widzieliśmy. Dopiero po jakimś czasie... Przestaliśmy chodzić do szkoły. Nie byliśmy w stanie. Braliśmy tyle, że trzymało nas od wieczora do południa. I gdy tylko trzeźwieliśmy - braliśmy znowu. Życie przez moment było piękne i kolorowe. Żyć nie umierać. Raj na ziemi. Do czasu gdy moi rodzice nie dostali wiadomości ze szkoły. Wtedy zorientowali się co jest grane. Zawsze myślałem, że w takie sytuacji oni mi pomogą. Ale myliłem się. Mój ojciec stwierdził, że woli nie mieć syna, niż mieć syna ćpuna. I stało się. Wyrzucili mnie, to samo stało się z Zayn. Oboje nie mieliśmy gdzie iść. Poszliśmy więc do jakiejś rudery, gdzie jak się okazało mieszkali i inni, tacy jak my. Wtedy wpadliśmy po uszy. Nie było odwrotu. Skąd braliśmy kasę, skoro nie sponsorowali nas rodzice? Och... A to się coś ukradło, a to się kogoś okradło. Głównie kradliśmy i dobrze nam to szło. Zayn nigdy nie był wygadany, więc to ja zajmowałem ludzi, a on jakby nigdy nic brał coś i wychodził coś ze sklepu. Byliśmy naprawdę mistrzami w tym. I tak mieliśmy na następne działki. W pewnym momencie... Zakochałem się w Zaynie. Byliśmy ja zwykle pod wpływem jakichś środków odurzających. To działo się tak szybko... Nawet nie pamiętam dokładnie tej nocy. Wiem, że obojgu nam się podobało. No i tak właśnie wpadliśmy w błędne koło. Kradliśmy - kupowaliśmy towar - wciągaliśmy - odlot - dziki seks na haju - powrót do normy. Kradzież - wciąganie - dziki seks - norma. Kradzież - wciąganie - dziki seks - norma. Aż do znudzenia powtarzaliśmy ten ciąg wydarzeń. I naprawdę pokochałem tego roześmianego mulata z głową pełną pomysłów. Któregoś dnia jednak wstałem i stwierdziłem 'Mam tego dość.' Poszedłem do Zayna, który jak zwykle był jeszcze niezbyt trzeźwy i powiedziałem 'Zayn, skończmy z tym. Rzucimy to gówno. Znajdziemy prace i wynajmiemy mieszkanie. Będziemy razem, trzeźwy i szczęśliwi. Co ty na to?' Byłem poważny. Byłem śmiertelnie poważny. On odpowiedział jedynie 'Jasne Liam. Czemu nie.' Ale dla niego to było jak pstryknięcie palcami. Namawiałem go wiele razy, ale zawsze kończyło się na gadaniu. Pewnego rana wstałem zupełnie trzeźwy, a zdarzało mi się to rzadko, i pomyślałem, że tak dalej być nie może. Nie chce tak. Wiem, że mogę być kimś. Kimś więcej niż ćpunem. Spotkałem się z moją matką. Nie wiem jak udało mi się ją namierzyć. Po prostu wiedziałem gdzie zwykle chodzi i poszedłem tam. Załamała się gdy mnie zobaczyła. Byłem brudny, śmierdziałem. Moje ciuchy były podarte, a włosy roztrzepane i sporo za długie. Normalnie nigdy o nic bym ich nie poprosił. W końcu wyrzekli się mnie. W tym momencie jednak ważniejsza była dla mnie moja przyszłość, niż duma czy honor. Poprosiłem ją, aby pomogła mi z tego wyjść. Zgodziła się, w końcu wciąż mnie kochała. Zapisała mnie do jakiegoś ośrodka. Zayna też chciała, ale on się nie zgodził. Byłem na niego wściekły. Mogliśmy wreszcie zacząć żyć normalnie! Terapia nie była dla mnie problemem. Pierwsze dni leżałem w łóżku krzycząc i błagając by dali mi jakiś towar. Ręce mi się trzęsły i nie mogłem przestać się pocić. Ten ból był nie do opisania. Czułem, że po prostu muszę coś wziąć, bo umrę. Wrzeszczałem, wyrywałem sobie włosy z głowy. Na początku byłem na nich wściekły. Wrzeszczałem i wyzywałem ich. Później był etap załamania. Błagałem na kolanach, płakałem modląc się o najmniejszą działkę. Ale nic... Nic mi nie dali i jestem im za to wdzięczny. Jakoś koło trzeciego/ czwartego dnia było lepiej. Wstałem z łóżka i nawet pozwolili mi przejść się po ośrodku, żeby móc się trochę rozruszać, pooddychać świeżym powietrzem. Po tygodniu zupełnie wróciłem do normy. Ręce przestały mi się trząść i nie czułem już aż takiej potrzeby. Przynajmniej mogłem spokojnie myśleć o innych rzeczach, niż tylko amfa. Nie wiem ile jeszcze tam siedziałem, bo straciłem rachubę czasu. Gdy wyszedłem nie czułem już w ogóle głodu. Wręcz brzydziłem się prochami. Pierwszym miejscem gdzie się udałem była baza wszystkich ćpunów. Oczywiście spotkałem tam mulata, bo gdzie niby miałby być? Leżał naćpany i brudny. Poprosiłem, aby udał się ze mną do mieszkania, które wynajęła mi matka, abym miał gdzie mieszkać. Chłopak nie jarzył co się w koło dzieje, więc zgodziłby się na wszystko. Poszliśmy do domu. Gdy już wytrzeźwiał ucieszył się, że mnie widzi. Najpierw zachłannie wpił się w moje usta, aby już po chwili zacząć mnie rozbierać. Dziwi mnie, że dał radę zrobić cokolwiek na głodzie. Wiem, że wtedy nie myśli się o niczym innym, jak tylko o dragach. A on był taki delikatny, ale cholernie napalony. Wtedy po raz pierwszy spaliśmy ze sobą na trzeźwo. I było jeszcze lepiej niż wcześniej. Niby nie było tego efektu. Świat nie był piękny i nie tańczył mi przed oczami, a całe moje ciało nie było sparaliżowane. Mimo to byłem z nim i byłem tego całkiem świadomy. Pewnie dlatego tak mi się podobało. Zaraz potem poszedł kupić sobie działkę i nawalił się u mnie w mieszkaniu. Potem nic się nie zmieniło. Dawałem mu dach nad głową i wyżywienie, a za kasę którą zarabiałem pracując w jakimś magazynie, kupował sobie te świństwa. Pewnego dnia kazałem mu z tym skończyć, ale zwyczajnie mnie wyśmiał. Prosiłem o to kilkukrotnie, aż w końcu nie wytrzymałem. Pokłóciliśmy się. Wyszedłem trzaskając drzwiami i krzycząc, że gdy wrócę ma go tu nie być. Wiedział, że nie żartuję, bo byłem śmiertelnie poważny i dałem mu to do zrozumienia. Myślałem, że wyjdzie i pójdzie się naćpać. Nie zrobił tego. Wróciłem około dziesiątej wieczorem. Drzwi były otwarte, stwierdziłem więc, że zapewne naćpał się i leży w sypialni na haju. Nie było go tam. Rozejrzałem się po domu. Nie było go w sypialni, w salonie, w kuchni. Została tylko łazienka. Spokojnie wszedłem i to co ujrzałem przeraziło mnie. Zayn leżał zarzygany obok wanny. Nie ruszał się ani trochę. Podbiegłem do niego. Ręce zaczęły mi drżeć i nie wiedziałem co robić. W buzi leciała mu piana, a oczy były zupełnie nieprzytomne. Wiedziałem co to oznacza. Przedawkował. W ostatnim odruchu zdrowego rozsądku chwyciłem za telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Przyjechali i zabrali go natychmiast. Oczywiście pojechałem z nim, a przez całą drogę łzy nie przestawały mi płynąć. Byłem załamany, tak strasznie się bałem, że umrze. Zabrali go do jakiejś sali i zabronili tam wchodzić. Nie wiem co tam robili, ale odchodziłem od zmysłów. Wreszcie wyszedł jakiś mężczyzna w białym fartuchu. Wyglądał tak poważnie... Wiedziałem co to oznacza. Podszedł do mnie i położył mi rękę na ramię. 'Przepraszamy. Nie zdążyliśmy...' Mój świat się zawalił. Odszedłeś... Boże, Zayn. Ty naprawdę umarłeś! Dopiero po chwili to do mnie dotarło. Nic nie widziałem. Świat mi się zawalił i aby nie zemdleć, usiadłem na krześle zakrywając twarz rękoma. Nie wiedziałem co się dzieje. A przecież jeszcze dziś rano kochałeś się ze mną. A teraz... Nie ma go... I co ja teraz zrobię? Zostawił mnie tu... Zupełnie samego. Nie dam sobie radę. Nie mogłem przestać płakać. To tak strasznie bolało. A przecież mówiłem. 'Skończ z tym.', 'Pomoge ci'. Błagałem na kolanach, by dał sobie pomóc... Wiem, że... Specjalnie wziął za dużo. To przez to, że kazałem mu się wyprowadzić? Tak... Pamiętam co mu powiedziałem. 'Wypierdalaj z mojego życia! Próbowałem, ale ty nie chcesz! Jesteś zwykłym śmieciem. Ćpunem, któremu nic już nie pomoże! Wychodzę, a gdy wrócę, nie chce cię tu widzieć! Obyś zdechł za swoją głupotę!' Widziałem, jak najzwyczajniej w świecie zaniósł się płaczem, ale pozostałem niewzruszony. Może gdybym wtedy nie wyszedł... Może wciąż by tu był. To moja wina? A teraz... Siedzę na cmentarzu. Wpatruję się w wygrawerowany na granitowej płycie napis 'Zayn Malik' i daty. Nie mogę przestać płakać, ale ludzie i tak tego nie widzą. Moknę tu przecież od dwóch godzin nie chcąc wracać do domu. W końcu... postanowiłem skończyć szkołę. Później może nawet pójdę na studia. Chciałbym, żeby tu teraz był. Ze mną. Ale już nie wróci. Chciałbym go tylko przeprosić. I jeszcze... Aby wiedział, że nigdy nie przestanę go kochać. Jeste moim pierwszym i jedynym. Będę tylko jego. Już na zawsze.
_______________________________________________________________
Tak więc kolejny Ziam, skoro tak go wielbicie :3 Mam nadzieje, że się wam spodoba... To znaczy... Według mnie mógłby być lepszy i dłuższy... no ale cóż...
I teraz tak.
1) Jeśli chodzi o sondę to już wyjaśniam, gdyż mogliśmy się źle zrozumieć. Na pierwszym miejscu stawiam wasze propozycje na One-shoty, które możecie składać w komentarzach lub na tt... Jeśli jednak nie dostanę żadnych propozycji, wtedy sonda się przyda. Bromance, który będzie miał najwięcej głosów będzie tematem następnego jednoparta. :3
2) Kontynuację - Planuję kontynuację 'Wykorzystania' i dzięki sugestii Vianoxa- może również Bad Boya. To w najbliższym czasie. Jeśli dobrze pójdzie i najdzie mnie wenta to tak, może napisze również 3 część Chance. Ale w pierwszej kolejności zajmę się rozdziałem, nad którym pracuję.
Tak więc...
~Love u! xx
WOW.. jestem pod wielkim wrażeniem. Przeczytałam cały blog za jednym zamachem i stałam się jego fanką, jeśli można tak to określić ;d Nie wiem dlaczego ty potrafisz tak super zajebiście pisać, a ja 10 na wypracowaniu nie napiszę :D Zazdroszczę!! Normalnie kocham te twoje one-shoty, ale wiesz jak się czuję po przeczytaniu ich? Dlaczego nie zrobisz z tego opowiadania? Wiesz jakie fajne mogło by wyjść z tego "Wykorzystanie"? Na pewno byś miała sporo czytelników, oj już ja bym się tym zajęła ;D Chociaż teraz też Ci nie brakuje. No normalnie kocham, kocham, kocham. Pisz więcej i proszę.. napisz kolejnego Ziam'a ;P Tak mnie nakręciłaś jakbym kurwa z 5 kaw w Starbucksie się napiła ;d Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhaha. Dziękuje! Jeśli chodzi o pisanie opowiadań... gdybym z wszystkich moich pomysłów robiła opowiadania, to byłoby ich setki tysięcy i niczego bym nie ogarniała XD dlatego wolę napisać tzw. One-Shota i potem tylko kolejne jego części :3 Dzięki temu mogę skończyć w kilku częściach, a nie muszę pisać nie wiadomo ilu rozdziałów. (Bo opowiadania zazwyczaj składają się jednak z więcej niż kilku rozdziałów)
UsuńJeśli chodzi o Ziama to postaram się, aby to on był tematem następnego jednoparta :3 No i nie wiedziałam, że on ma tyle fanek XD xx
Ave - Fanów - słowo - Fanek - w tej sytuacji nie do końca pasuje - To tylko takie luźne myśli - co do mojej poprzedniej wypowiedzi na temat - Chance - cóż - cieszę się że zastanawiasz się nad trzecią częścią - ostatnio również pomyślałem czy - coś w rodzaju - Epilogu - czy również mogło by być ciekawym pomysłem - tak to było by interesujące - wiesz Hazza kończy swoją opowieść i odchodzi a dzieciak wraca do rzeczywistości lecz z drugiej strony pragnie się z niej wyrwać i zacząć życie na nowo - tekst mógłby również przedstawiać zdarzenia z życia chłopca gdy już się wyrwie - teoretycznie - taki mały fragmencik - może jakiś przykład - teoretycznie - adres czy fragment - może fragment jak tylko go znajdę - Larry - to nie będzie związane męska prostytucją - ale Harry opowiada jakiemuś chłopakowi w kawiarni o najważniejszym momencie jego życia - kiedy zyskał prawdziwą miłość lecz nim to się stało zdążył ja stracić - wiem że to twoje opowiadanie ale ja mam bujną wyobraźnię i czasami sam sobie wymyślam kontynuacje - a to SA takie me luźne myśli - teoretycznie - szczególnie gdy autor podąży ścieżką która mnie nie zainteresują - mój biedny mentalizm - czysta i piękna teoria - o to fragment :
OdpowiedzUsuń-Hazza - usłyszałem obcy głos i podniosłem głowę - Tamten staruszek staną obok tego, który ze mną rozmawiał i chwycił go za ramie - Już czas musimy iść, pozostali na nas czekają!
-Tak Zayn musimy już iść - odpowiedział staruszek odkładając książkę na stolik i zakładając płaszcz i kapelusz - Żegnaj chłopcze i życzę miłego życia!
Wyciągną ku mnie rękę, którą ja ucisnąłem, kiedy już ją puściłem oni obydwaj wyszli.
Nagle mój wzrok spoczął na książce i już chciałem wybiec, gdy spostrzegłem ich w oknie, stali tam we czterech i uśmiechali się do mnie z wyciągniętymi kciukami, po czym skierowali się w znanym tylko sobie kierunku a ja spojrzałem na książkę i zacząłem ją czytać.
Otworzyłem książkę na wstępie, z którego dowiedziałem się, że to pierwsza książka z kolekcji pięciu książek pod tym samu tytułem “One Direction Prawdziwa Historia Prawdziwych Ludzi, Prawdziwej Miłości i Przyjaźni - Poprzez Życie, Przyjaźń, Śmierć i Miłość - Opowieść Harrego Styles’a”
Pod Wstępem były dwa zdjęcia Harry w czasach młodości i Styles w czasie rzeczywistym, jako starzec a to był starzec, z którym rozmawiałem. Następnie były nazwiska głównych członków zespołu i lista dalszych książek wchodzących w skład tej Seri.
Harry ‘Hazza’ Styles i Zayn Malik jedni z pięciu członków zespołu, których poznałem, zespołu, który nic mnie nie interesował nawet ich imiona nic mi nie mówiły, gdy staruszek je wymieniał. Teraz rozumiałem jego zachowanie z początków opowieści. Chciał zobaczyć jak zareaguję, lecz ja nie znałem tych nazwisk nie chciałem ich znać, bo za dużo się wycierpiałem.
To było najdziwniejsze popołudnie moim życiu, ale to nie był jeszcze koniec tego popołudnia to był dopiero początek tej historii. Mojej nowej historii.
-Przepraszam czy tutaj wolne - usłyszałem i podniosłem wzrok znad Książki, na jakiegoś słodkiego blondyna na oko młodszego ode mnie, mógł mieć osiemnaście może dziewiętnaście lat na pewno nie był starszy.
OdpowiedzUsuńSkinąłem głową i wskazałem ręką by siadał a ja podążyłem się w lekturze.
-Jestem Will a ty - usłyszałem i spojrzałem na niego nic nie rozumiejąc - Pytam jak masz na imię!?
-Nataniel!
Szybko uścisnęliśmy sobie ręce w geście powitania i wróciłem do lektury.
-Co czytasz ? - usłyszałem wiec podniosłem książkę by mógł przeczytać tytuł a on zakrztusił się pitą właśnie przez siebie kawą z plastikowego kubka jednorazowego!
Nie miałem pojęcia, co mu odwaliło.
-Tom I - wyszeptał szybko ścierając kawę ze stolika, która wyleciała z jego ust i na szczęście był to mały łyk i nie zabrudził książki - Przecież jej premiera miała być dopiero w przyszłym roku, no wiesz pierwsza była piątka a teraz po kolei aż do jedynki.
Nie rozumiałem, o co chodzi, więc postanowiłem zapytać, chociaż szczerze nie bardzo mnie to interesowało.
-Przepraszam, ale co??
-Książka, którą posiadasz jest pierwsza częścią Złotej Kolekcji, którą pisali czterej żyjący członkowie One Direction osobiście a piąta powstała na podstawie zapisków zmarłego członka i to ona pojawiła się, jako pierwsza. A premiera pierwszego tomu miała się odbyć dopiero w przyszłym roku to cześć pisana prze Styles’a, podobno miała opisywać jego życie przed i po X - factor. To, czego nie widziały kamery a najwięcej miało być poświęcone zdarzeniom po śmierci Tomlinson’a i temu, co czół Hazza w tamtym okresie. Dasz przeczytać, gdy skończysz, ja mam wszystkie cztery książki i bardzo mi zależy na przeczytaniu i pierwszego tomu oczywiście, jeżeli się zgodzisz?!
Pokiwałem głową.
Z Willem rozmawialiśmy aż go zamknięcia kawiarni i tutaj pojawił się problem nie miałem gdzie iść i wtedy Will zaprosił mnie do siebie i tak już tam zostałem.
Staliśmy się parą i wtedy naprawdę odkryłem, co to miłość i wiedziałem, że jestem dokowy nawet umrzeć dla niego.
A co do żyjących członków zespołu.
Odebrali sobie życie wspólnie.
Następnego dnia po mojej rozmowie z Styles’em, gazety w całej Wielkiej Brytanii rozpisywały się o tym jak szalone.
Znaleziono ich wczesnym rankiem, znalazła ich sprzątaczka w salonie ich wspólnego domu.
Podobno uśmiechali się i co dziwniejsze niczego nie brali.
Śmierć nastała poprzez poderżniecie sobie żył i wykrwawienie się aż do ostatniej kropli.
Gdy przeczytałem artykuł w gazecie naszła mnie dziwna wizja “ Oni wszyscy na zielonej polanie, znowu młodzi i znowu piękni, pełni energii i miłości żyjący wiecznie i wiecznie będący razem tak jak kiedyś tego pragnęli”
***
Na tym kończę moja Opowieść,
Jestem Nataniel Larry McGreen chłopiec, który urodził się na scenie podczas jednego z ostatnich koncertów legendarnego zespołu One Direction.
Od tamtej rozmowy minęło kilka lata a ja i Will wciąż jesteśmy razem szczęśliwy i na wieczność tacy pozostanie a wam drodzy czytelnicy dziękuje za cierpliwość i uwagę a także chęć wysłuchania mojej opowieści!
Coś w ten deseń - teoretycznie - może fragment trochę za długi - ale nie chciało mi się szukać innego - a pomyślałem że od tego momentu będzie najlepiej pasować - cóż - teoretycznie - cóż - tak wiem czasami mi obija - ale taki już mój żywot - to głownie wina mego mentalizmu - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt
Ave - Mylisz i to bardzo - opowiadanie nie musi być bardzo długie - czasami wystarczy pięć rozdziałów aby opowiedzieć całą historię - z resztą gdyby było dłuższe - mogło by stracić sens - bądź stać się monotonne - czasami tak bywa - bądź znudzić się autorowi - zgadzam się z - wera963852 - Wykorzystanie - mogło być interesującym opowiadaniem - ale to już twój wybór - a tak w ogóle - Bad Boy - Chance - teoretycznie również - Wolny Duch - ale tylko teoretycznie - bo to jest tak napisane że i w takiej postaci może pozostać - teoretycznie - Wykorzystanie - i - Bad Boy - jako pięcio rozdziałowe opowiadania - nie były by złym pomysłem ale to twój wybór - my tylko wyrażamy nasze opinie czekając na nowe teksty bądź rozdziały - Amare - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt !
OdpowiedzUsuńUm. Dobrze więc. Właściwie to jest to tylko nazwa. Mam na myśli to czy moje wypociny nazywane będą kilkuczęściowymi One-Shotami, czy krótkimi opowiadaniami. Moim skromnym zdaniem na jedno wychodzi :)
UsuńAle jak wolicie.
Och i przepraszam za błąd. Może to przez to, że jesteś jedynym mężczyzną czytającym to. Ale to mnie naprawdę cieszy (mam na myśli nie to, że tylko ty stanowisz męską część, ale fakt, że to czytasz). Tak więc, nie wiedziałam, że Ziam ma tylu fanów.
Jeśli chodzi o Epilog do Chance... No cóż. Przyznam szczerze, że nigdy nie pisałam epilogów, ani prologów. Mam więc lekkie obawy, czy zrobię to wystarczająco dobrze... Ale obiecuje postarać się o to w przyszłości. Mam jednak nadzieje, że jeśli już napiszę epilog, będziecie delikatni oceniając go, bo naprawdę nie mam w tym żadnego doświadczenia. :) xx
Ave - Zwykłem twierdzić że - One-Shot - Jedno part - to jeden tekst a czasami dwu częściowy - więcej części zaczyna go kwalifikować do krótkiego opowiadania - i jak zauważyłem jest wiele osób które tak uważają - chociaż szczerze moje doświadczenie w tym wymiarze kwalifikuje się głównie w obszarze miniaturek - a to już jest świat blogów o Harrym Potterze - ale myślę że aż tak dużych różnić - nie ma - oczywiście można powiedzieć że takie blogi - bromance 1D - to wyższa szkoła jazdy - ale to tylko teoria - nic nie szkodzi - przyzwyczaiłem się - ale jak czytam gdy ktoś się do mnie zawraca - kochaniutka - bądź - kochanieńka - ślicznotko - czy słodziutka - dostaję napadu śmiechu - ale w mojej sytuacji to nie jest dobrym wyjściem - a następnie przychodzi irytacja - więc czasami wolę uprzedzić że jestem facetem - i o ile się nie mylę - jest nas trzech - i wszyscy trzej piszemy blogi - bromance - z zastosowanie - 1D - adresy - tak to może być dobra myśl - http://imaginary-direction.blogspot.com/ - Josh - teoretycznie brak jeszcze pewności ale wszystko wskazuje że to facet - i może tymczasowo przy tym pozostańmy - http://your-love-is-everything.blogspot.com/ - YouAreMyHeart6 - cóż - co by tutaj jeszcze rzec - cóż - życzę miłego pisani i czytania - Bon Appetitt !
OdpowiedzUsuńSzczerze? Choć od początku znałam pomysł, byłam z tym na bieżąco, teraz, gdy czytałam to drugi raz, znowu się poryczałam. To chyba mówi samo za siebie, prawda? Mnie trudno wzruszyć. Poważnie. Teraz czekam na kolejny rozdział, choć po części już go i tak czytałam. :3
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy Ziam, który przypadł mi do gustu, a chociaż Liam jest ostatnią osobą, z której zrobiłabym ćpuna, w tym opowiadaniu jakoś to do niego pasuje. Wszystko jest na swoim miejscu.
OdpowiedzUsuńTo niezaprzeczalnie bardzo smutny one-shot, który ma w pewnym sensie dwa zakończenia- szczęśliwe dla Liama, bo wyrwał się z nałogu oraz nieszczęśliwe dla Zayna i Ziama, ponieważ Malik umiera, jednocześnie rozwalając ich związek :C Mam nadzieję, że zrozumiesz, o co mi chodzi, bo trochę ciężko mi teraz przelać myśli na papier [ekran?]. W każdym razie myślę, że gdybym nie czytała wcześniej różnych książek o ćpunach i gdybym nie oglądała o nich filmów (co mnie niestety trochę znieczuliło), to w tym momencie ryczałabym jak bóbr i nie mogłabym się pozbierać.
Adu., masz niezaprzeczalny talent do pisania takich jednoodcinkowych opowiadań, bardzo dobrze wyszło Ci 'Drugs' i na pewno też poprzednie, które zamierzam nadrobić w najbliższym czasie!;)
Dodaję do obserwowanych i czekam na jakieś Larry;>
Ave - Ja tylko na chwilę - wczoraj wieczorem zauważyłem twój komentarz pod poprzednim postem - ja na przykład nie widzę problemu byś wykorzystała ten pomysł - oczywiście wszystko zależy od ciebie - oczywiście pamiętnik czy własny twór mentalny - nie - Harry komuś to opowiada - żywej osobie i takie właśnie wnioski można wyciągnąć - pamiętnikowi - drogi pamiętniku opowiem ci dzisiaj o momencie kiedy tak naprawdę zaczęło się moje życie - tak - pamiętnik martwa rzecz - a skoro - Drugs - posiadają pewien przekaz - to może - Chanse - również - podobnie jak - Wolny Duch - jeżeli spotkasz prawdziwa miłość zrób wszystko by ją zatrzymać - a gdy ukochana osoba odejdzie w siną dal - odnajdź i spraw by już na zawsze pozostała - teoretycznie - gdyby chcieć się w to bardziej zagłębiać i nazalizować - to Wykorzystanie - i - Bad Boy - również niosą pewne ważne przekazy - ale wszystko przede wszystkim zależy od ciebie - cóż - co by tutaj jeszcze rzec - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt !
OdpowiedzUsuńPopłakałam się czytając ten one shot. Oby więcej takich,,
OdpowiedzUsuń